[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Suzanne SimmsPrześlicznamądralaTytuł oryginału: The Brainy BeautyROZDZIAŁ PIERWSZYUrodziwa dziewczyna o złotych włosach nie musi być słodkąidiotką. Jeden rzut oka wystarczył, by Jonathan Hazard doszedł downiosku,żema przed sobą kobietę o wybitnej inteligencji. Podobno tamłoda uczona odnosiła wielkie sukcesy w dziedzinie egiptologii.Emanowała chłodem niczym arktyczne lodowce - tak przynajmniejtwierdzili muzealni plotkarze.Owe pogłoski nie miały najmniejszego znaczenia dla Jonathana,który przybył do Muzeum Egipskiego na spotkanie z ważnymklientem. W tej chwili obchodziła go jedynie korzystna umowa, którejwarunki zamierzał dziś negocjować. Przysiadł w ostatnim rzędzieławekobszernej sali wykładowej i z ciekawością przysłuchiwał sięprelekcji młodej pani profesor, która prowadziła tam zajęcia.- ...w latach 1550- 1070 przed Chrystusem technikabalsamowania bardzo się rozwinęła. Mumie faraonów z okresuNowego Państwa zachowały się w doskonałym stanie. Ówcześnispecjaliści potrafili doskonale uchronić najważniejsze wewnętrzneorgany władców, a także królewskie ciała,łączniez paznokciami upalców stóp i rąk.Jonathan odruchowo uniósł ramię, zerknął na krótko obciętepaznokcie i pospiesznie opuścił ręce.- Starożytni Egipcjanie uważali serce za siedzibę rozumu, toteżstarannie je balsamowali i przechowywali w specjalnej urnie. Mózguznano za organ bezwartościowy, nieprzydatny człowiekowi w tym iSR1przyszłymżyciu.Podczas mumifikacji pozbywano się go za pomocąspecjalnych haczyków. - Pani profesor zmierzyła słuchaczyobojętnym spojrzeniem.- Widzę,żeco wrażliwsi spośród państwabledną na samą myśl o tym, jak to musiało wyglądać.Dlaczego ci Egipcjanie takźlesię obchodzili z ludzkimmózgiem, pomyślał oburzony Jonathan.- Poruszane przeze mnie tematy nie należą dołatwych,ale poraskończyć z niepotrzebną dziecinadą. Dość aluzji i niedomówień.Jesteśmy przecież dorosłymi ludźmi - stwierdziła spokojnie irzeczowo pani profesor.Wyszła zza katedry i zrobiła parę kroków w stronę audytorium.Jonathanowi wydawało się,żeprześliczna uczona patrzy mu prosto woczy; jako człowiek rozsądny zdawał sobie sprawę,żeulegazłudzeniu.się uważać za osoby dorosłe.- No cóż, miejmy nadzieję,żeniemal wszyscy tu obecni mogąGdy młoda kobieta oparła piękne, wąskie dłonie na biodrach,Jonathan nie dostrzegł ani jednej fałdki na doskonale skrojonymkostiumie.- Będę mówiła o wszystkim bez owijania w bawełnę, nazywającrzeczy po imieniu, jak to czynili starożytni Egipcjanie, którzy niemydlili sobie oczu: noga była dla nich nogą, ręka ręką, a genitalia, jaksię państwo domyślają, nazywali po prostu genitaliami.W sali zapanowało poruszenie.Zaciekawiony Jonathan wyciągnął szyję. Zdarzało mu sięsłyszeć dużo gorsze określenia pewnych elementów męskiej anatomii.SR2- Wbrew utartym przekonaniom twierdzę, iż dawni Egipcjaniecenili nieśmierć,ależycie- oznajmiła piękna uczona. - Wynika tojasno z wyposażenia grobowców, w których obok mumii znajdujemymnóstwo sprzętów i produktów codziennego użytku:żywnośćinapoje, biżuterię i odzież, meble i rozmaite drobiazgi. Miały onesłużyć zmarłemu w zaświatach. Rozsądek i logika podpowiadały,żebędzie mu także potrzebna cielesna powłoka. Z tego powodu wprocesie mumifikacji zwłok starano się zachować najważniejszeorgany.I słusznie, przemknęło przez myśl Jonathanowi, zwłaszczażeniektóre z nich mają dla człowieka wyjątkowe znaczenie.Pani profesor sięgnęła po szklankę, upiłałykwody ikontynuowała wykład.- Porozmawiajmy teraz o balsamowaniu męskich genitaliów.Przypominam państwu,żeodcinano je zmarłemu i przechowywano wosobnym naczyniu.Jonathan drgnął i rozejrzał się ukradkiem po sali. Inni słuchaczerównież wydawali się mocno poruszeni. Niewinna uwaga uczonejwywołała sporą konsternację.Ślicznapani profesor nie dała się zbić z tropu. Obiekcjezgromadzonych w sali mężczyzn w ogóle jej nie obchodziły.- Największy problem dla starożytnych mumifikatorów stanowiłubytek masy i kurczenie się męskich organów rozrodczych... -Jonathan niechętnie słuchał o sprawach, które wielu przedstawicielomjego płci jeszcze zażyciaspędzały sen z powiek. - W procesie ichbalsamowania wykorzystywano rozmaiteżywice,które pozwalałySR3odtworzyć pierwotny kształt i rozmiary narządu. Mimo wysychaniatkanek inne parametry pozostawały niezmienne.Jonathan poczuł się nagle jak skrępowany kogut idący pod nóż.Niespodziewanie przyszła mu do głowy ironiczna uwaga,żew tymwypadku stosowniejsze byłoby porównanie do nadziewanegokapłona. Zbity z tropu, wzruszył ramionami, porzucił jałowedociekania i przysłuchiwał się dalej wynurzeniom uczonej.Po jakie licho tkwił w tej sali? Doskonale znał odpowiedź na topytanie: jego praca wymagała obecności na dzisiejszym wykładzie.Niechętnie przyjął to osobliwe zlecenie; przesądziły o tymzobowiązania wobec starego przyjaciela. Zgodził się dbać obezpieczeństwoświatowejsławy egiptologa. Znał tylko nazwiskoakademickiej znakomitości: profesor Sam Wainwright. Tej szerokoznanej w egiptologicznymświatkupostaci zlecono sporządzeniekatalogu zabytków, które zmarły niedawno ekscentryczny milioner,Archibald McDonnell, zapisał Muzeum Egipskiemu w Chicago.Niańczenie zarozumiałego profesorka wcale się Jonathanowi nieuśmiechało; inaczej widział swoją pracę. Był człowiekiem czynu, niebawił się w zdawkowe uprzejmości i wolał nie marnować czasu wtowarzystwie oderwanych odżyciadziwaków. Niestety, obietnicabyła obietnicą i musiał jej dotrzymać; winien to był przyjacielowi zdawnych lat.Westchnął ciężko, założył nogę na nogę i nerwowo szarpał nitkęna kancie spodni eleganckiego garnituru. Wiele przeżył w ciągutrzydziestu sześciu lat swegożycia.Miał za sobą okres buntu iniepokojów, przerwał studia prawnicze, był geologiem, na zlecenieSR4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]