pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sarah Morgan
Nieprzemijająca fascynacja
HARLEQUIN
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • Paryż
Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa
PROLOG
- Jak powiedziałeś? Powtórz.
Zach Jordan znieruchomiał z kubkiem kawy w ręku
i skierował uważne spojrzenie na kolegę. Sean Nicholson,
szef oddziału nagłych wypadków, spojrzał na listę.
- Keely Thompson - odczytał ostatnie nazwisko.
Zach odstawił nietkniętą kawę na stół. Keely...
- Co się stało? Znasz ją? - spytał Sean niecierpliwie.
Odpowiedziało mu milczenie. Zach zamyślił się. Czy
to może być tamta Keely? Upłynęło tyle czasu... Czy to
możliwe, żeby to ona miała być teraz ich nową koleżanką?
- Chyba ją znam - rzekł w końcu z wahaniem. - Sam
nie wiem. To ty z nią rozmawiałeś. Jak ona wygląda,
pamiętasz?
Sean odłożył plik papierów i skinął głową.
- Doskonale ją pamiętam. Drobna, delikatna, blondy-
neczka o błękitnych oczach i cudownym uśmiechu. -
Mrugnął okiem. - Śliczna jak marzenie, tylko nie mów
Ally...
Zach uśmiechnął się uprzejmie. Wiedział, że Sean ubó­
stwia swą żonę i ich dzieci i że jego małżeństwu nic nie
zagraża.
- Takie, jak to się mówi, żywe srebro? - upewnił się.
- Co to ani przez chwilę nie usiedzi na jednym miejscu?
Sean skinął głową.
- Właśnie. - Upił łyk kawy i ciągnął: - Jest córką pro-
6
SARAH MORGAN
fesora Thompsona, tego słynnego profesora. Nie sądzę,
żeby zbyt długo zagrzała tutaj miejsce. Osoby z jej środo­
wiska wolą ośrodki uniwersyteckie i kliniki akademii me­
dycznej.
Zach zamyślił się. Jako mała dziewczynka Keely była
bezpośrednia i wrażliwa i bynajmniej nie zapowiadała się
na osobę o wygórowanych ambicjach. Sam nawet się za­
stanawiał, skąd w rodzinie profesora wzięło się takie
dziecko...
Cóż, czas robi swoje i z biegiem lat każdy się zmienia.
Zwłaszcza jeśli ma wokół siebie przykłady wielkich karier
i snobistycznych zachowań.
Swoją drogą, ciekawe, jak ona teraz wygląda. Kiedy ją
widział ostatni raz, była typową nastolatką; miała kłopoty
w szkole i nieustannie kłóciła się z matką. Nie do wiary,
że teraz jest lekarzem.
Poczuł na sobie zaciekawione spojrzenie kolegi.
- A ty skąd ją znasz? - zapytał Sean.
- Przyjaźniłem się z jej starszym rodzeństwem. - Zach
odstawił kubek z kawą. - Są bliźniakami, studiowaliśmy
razem. Pracowałem też kiedyś z jej ojcem, zaraz po stu­
diach. Nieraz mnie do siebie zapraszali. Mieli wspaniały
dom w Cotswolds. Właśnie tam poznałem Keely.
- Jest najmłodsza z rodzeństwa?
- Tak. Była ulubienicą wszystkich. Ciekawe, dlaczego
tu przyjeżdża? Skoro jest tak dobrze ustawiona, powinna
raczej zostać w Londynie. Czy mógłbym zerknąć na jej
życiorys?
Sean podał mu teczkę z papierami.
- Robi wrażenie - skomentował. - Najlepsze oceny,
wyróżnienia i świetne opinie.
Zach przez chwilę nie odrywał wzroku od dokumentów.
NIEPRZEMIJAJĄCA FASCYNACJA
7
- Czy mówiła, dlaczego chce pracować właśnie tutaj?
- powtórzył potem pytanie.
Tutejszy szpital cieszył się dobrą opinią, ale nie należał
do najbardziej prestiżowych placówek w kraju.
- Dlaczego nie zostaje w Londynie?
Sean lekko się skrzywił.
- Nie zapytałem jej wprost. Zresztą, co w tym dziw­
nego, że chce tutaj mieszkać? Przecież tu jest bardzo ład­
nie. Wszyscy lubimy to miejsce. Dlaczego inni nie mieliby
myśleć tak samo?
- Owszem, miejsce jest ładne, a szpital dobry. - Zach
skinął głową. - Tylko że to nie jest najlepsza odskocznia
dla kogoś, kto chce zrobić wielką karierę.
- Jakoś bardzo się przejąłeś tą sprawą - rzekł z namy­
słem Sean. W jego wzroku pojawiło się zainteresowanie.
- Czy ty aby nie romansowałeś z tą dziewczyną?
Zach aż podskoczył na krześle.
- Chyba zwariowałeś! Przecież ona miała wtedy szes­
naście lat, a ja dwadzieścia cztery! Za kogo ty mnie uwa­
żasz!
- Za ucieleśnienie kobiecych marzeń i snów - odpalił
Sean. - Jeśli wierzyć pielęgniarkom, znajdujesz się na cze­
le listy najbardziej atrakcyjnych nieżonatych mężczyzn
w całej Cumbrii.
- Daj spokój, stary. - Zach wzruszył ramionami. - Od
kiedy to tak pilnie słuchasz, o czym plotkują kobiety?
- Odkąd sam mam trzy w domu - odparł ze stoickim
spokojem Sean. - Ponieważ zarówno w domu, jak w pra­
cy jestem w mniejszości, postanowiłem pilnie wsłuchiwać
się w głos większości i brać na poważnie wygłaszane
przezeń opinie.
- W takim razie - oświadczył Zach poważnie - raz na
8
SARAH MORGAN
zawsze przyjmij do wiadomości, że jestem wystarczająco
odpowiedzialny, aby nie uwodzić nastolatki. Potrafię się
opanować, mój drogi.
Powiedział to stanowczo i wyniośle, chcąc w zarod­
ku zdusić jakiekolwiek wątpliwości. Słowa Seana obu­
dziły w nim pewne wspomnienia, o których wolał za­
pomnieć. Wtedy, osiem lat temu, Keely z całym impe­
tem i naiwnością szesnastolatki próbowała go podry­
wać! Uśmiechnął się w duchu na myśl o tym, jak kiedyś
wieczorem wyznała mu miłość i jak.bardzo się męczył,
by jej wytłumaczyć niestosowność tego posunięcia, nie
raniąc przy tym jej delikatnego dziewczęcego ego. Tam­
ta rozmowa należała do najtrudniejszych doświadczeń
jego dojrzałego życia!
Jaka Keely teraz jest? Czy jej młodzieńcze uczucia
należą do przeszłości? Pewnie tak. Upłynęło tyle lat... Od
tamtego wieczoru więcej jej nie widział; wyjechał naza­
jutrz po ich rozmowie, i zrobił to głównie dla jej dobra.
Chciał, by o nim zapomniała i zainteresowała się chłopca­
mi w swoim wieku, i tak się zapewne stało.
Z zamyślenia wyrwał go głos kolegi.
- W takim razie powiedz mi, najbardziej atrakcyjny
kawalerze w okolicy... - Sean rozparł się w fotelu
i uśmiechnął znacząco - co za szczęściara jest teraz wy­
branką twojego serca.
Zach spojrzał na niego surowo, nie podejmując żartob­
liwego tonu.
- Miałem nadzieję, że przynajmniej ty powstrzymasz
się od tego rodzaju aluzji - powiedział z goryczą. - Mam
dosyć stałych uwag i żarcików twojej żony i pielęgniarek
na oddziale. Jakoś ostatnio przestało mnie to bawić.
Sean bynajmniej nie podzielał jego niesmaku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl