[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kim Lawrence
Narzeczona milionera
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Andreos Demetrios wyskoczył z helikoptera i nie schylając głowy przed
wciąż jeszcze wirującymi śmigłami, rozejrzał się bystro. Celowo jednak
ominął wzrokiem młodszego mężczyznę stojącego obok lądowiska, a potem
wręcz odwrócił się do niego plecami. Oczekujący skwitował ten jawny afront
jedynie nikłym ironicznym uśmieszkiem.
Rzadko się zdarzało, by ktoś nie dostrzegał Mathieu Demetriosa bądź
okazywał mu lekceważenie. Powodem był nie tyle jego słuszny wzrost czy
harmonijny profil - który liczni dziennikarze z właściwym sobie brakiem
oryginalności nazywali klasycznie greckim - lecz cecha o wiele mniej
uchwytna: osobowość.
Kiedy Mathieu zabierał głos, ludzie słuchali go z uwagą, a gdy wchodził
do pokoju, przykuwał spojrzenia wszystkich - z wyjątkiem swego ojca. I
właśnie ojciec udzielał teraz pośpiesznych instrukcji człowiekowi w okularach,
który wysiadł wraz z nim z helikoptera.
Mathieu przyglądał się temu z nieprzeniknioną miną, stojąc w
swobodnej, niewymuszonej pozie, a pęd powietrza od śmigłowca przyciskał
mu do ciała koszulę z cienkiego jedwabiu, uwydatniając muskulaturę ramion i
klatki piersiowej, i rozwiewał jego kruczoczarne włosy.
Z trójki mężczyzn jedynie ten przytakujący z szacunkiem Andreosowi
Demetriosowi wyglądał na wyraźnie zmieszanego atmosferą napięcia i
wrogości wibrującą pomiędzy pozostałymi dwoma. Ryzykując, że narazi się na
gniew greckiego finansisty, posłał jego synowi ukradkowe współczujące
spojrzenie, zanim minął go szybkim krokiem.
Mathieu Gauthier - mający też prawo do nazwiska Demetrios - zachował
niewzruszony wyraz twarzy. W przeciwieństwie do Andreosa nie był skłonny
do niekontrolowanego ujawniania emocji.
Mężczyzna w okularach chętnie odciągnąłby go na bok i poradziłby mu
życzliwie, że aby rozładować rozdrażnienie ojca, powinien zareagować na nie
inaczej niż tylko grymasem cynicznego rozbawienia i nudy. W jego logicznym
umyśle księgowego nie mieściło się, że ktoś mógłby świadomie prowokować
Andreosa Demetriosa. Przychylał się raczej do opinii, że Mathieu Gauthier
jako były zawodowy kierowca Formuły 1 po prostu nie postrzega
niebezpieczeństw w taki sposób, jak zwykli śmiertelnicy.
Dopiero gdy księgowy się oddalił, grecki przemysłowiec odwrócił się do
syna. Podczas lotu na tę wyspę dwukrotnie dokładnie przeczytał raport fi-
nansowy sporządzony przez Mathieu, szukając w nim jakichś błędów.
Lecz nie znalazł żadnych. Raport był
zwięzły i przejrzysty, prowadził do
wniosków zaskakujących wprawdzie, lecz uderzających swą trafnością. Mimo
to Andreos zmierzył teraz swojego starszego syna chmurnym pogardliwym
spojrzeniem.
W trakcie długoletniego małżeństwa jedynie raz zdradził ukochaną żonę,
czego później przez całe życie wstydził się i żałował. I oto teraz stał przed nim
namacalny dowód jego niewierności - pewny siebie i bezczelny młody
mężczyzna, który na domiar złego niewątpliwie górował intelektualnie i
fizycznie nad swoim prawowitym przyrodnim bratem.
Cała ta sytuacja wydawała się Andreosowi istnym koszmarem. W
dodatku, jak na ironię, jego zdradzona żona Mia serdecznie przyjęła w ich
domu tego osieroconego przez matkę bękarta, gdy był jeszcze dzieckiem.
Kiedy ucichł warkot silnika śmigłowca, zwarły się ich spojrzenia -
płonących żarem brązowych oczu Andreosa i zimnych szarych oczu Mathieu.
Starszy mężczyzna pierwszy odwrócił wzrok. Poczerwieniał z gniewu i
rzekł do syna bez zbędnych wstępów:
- Odwołasz swoją podróż do... - urwał z grymasem irytacji - no, tam,
gdzie się wybierałeś.
Mathieu nieco zdziwiła jego agresywność. Wprawdzie widywali się nie
częściej niż raz na rok i ojciec nigdy nie udawał, że darzy go uczuciem,
jednakże przed śmiercią Aleksa nie okazywał mu aż takiej otwartej wrogości
jak teraz.
Młody mężczyzna pomyślał beznamiętnie, że śmierć brata zmieniła nie
tylko to, lecz również wiele innych rzeczy.
- Do Szkocji - odparł.
- Więc zrezygnujesz z tego wyjazdu - oznajmił kategorycznie ojciec.
Jako właściciel firmy Demetrios Enterprises - którą rozwinął ze skromnej
greckiej spółki żeglugowej do rozmiarów potężnego globalnego koncernu,
działającego między innymi w dziedzinach techniki informacyjnej i
telekomunikacji - przywykł, że ludzie bez szemrania wypełniają jego rozkazy.
Lecz na Mathieu jego apodyktyczny ton nie wywarł wrażenia.
Młodzieniec w dalszym ciągu przyglądał się ojcu z chłodną nieprzeniknioną
miną.
Andreos, nie zważając na to, ruszył krętą, wykładaną marmurowymi
płytami alejką, która wiodła do olbrzymiej rezydencji, wbudowanej w różową
klifową skałę górującą nad roziskrzonymi turkusowymi wodami Morza
Egejskiego.
W połowie drogi Mathieu go dogonił.
- Jadę do Szkocji do przyjaciela i nie zmienię swoich planów -
oświadczył.
Nie podejmował tej podróży wyłącznie dla przyjemności. Jamie
MacGregor poprosił go o pomoc, gdyż naciskały go banki, grożąc przejęciem
górskiej posiadłości, którą rok temu odziedziczył po ojcu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]