[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Saske udajacy kogos innego, nie mowi prawdy sakurze
Istnieje wiele hipotez, jak Team7 się rozpadł, lecz czy każdy zdaje sobie sprawę kiedy i jak to się stało? Właśnie nie...
Drużyna 7 nigdy nie miała swojego początku. Po prostu byli trójką 8 latków żyjących chwilą i marzeniami. Ich przyjaźń nigdy nie przerodziła się w pracę zespołową, ponieważ nigdy nie mieli do tego okazji...
Tak prawdą jest, że Naruto Uzumaki stracł, lub jak kto woli nie miał rodziny. Było to spowodowane zapieczętowaniem lisiego demona o 9 ogonach w jego ciele przez Namikaze Minato-4 Hokage. Namikaze użył techniki, po której jego duszę zabrał ze sobą do zaświatów Bóg Śmierci- Shinigami. Naruto został sam.
Co się działo później? Dzieciństwo. Życie pozbawione zakazów, nakazów, lecz również miłości rodzicielskiej. Naruto nie miał łatwo. Przez demona w oczach mieszkańców wioski był zawsze tylko wcieleniem Kyuubiego...
Sasuke Uchiha... Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie uczuć, które krążą w ciele, gdy widzisz morderstwo z zimną krwią. On wiedział. Jego oczy widziały, jak starszy brat wbijał lśniące ostrze katany w serce ludzi, których jeszcze przed dniem nazywał "rodziną". Zapach krwi się ulotnił, tak jak i człowiek, który ją przelał. Została jednak rana na sercu i ciągłe poczucie winy.
Tych dwóch chłopców połączył wspólny cel- pokazanie światu, że tak na prawdę są czegoś warci. Łączyło ich tylko to, cała reszta była od siebie różna jak ogień i woda. I to właśnie wspierało ich przyjaźń...
Pewnego dnia do Konoha-gakure przybył Lustrzany ninja-Kakashi Hatake, który od razu dostrzegł w Sasuke potencjał, siłę... Mężczyzna już przy pierwszym treningu odnalazł w chłopcu talent do skomplikowanych technik. Po niedługim czasie młody Uchiha razem ze swoim nowym senseiem opuścił bramy Wioski Liścia, by udać się na kilkuletni trening. Dopóki jednak nie znikneli za linią horyzontu, śledziły ich zielone oczy młodej Haruno...
Srebrzysty księżyc ustąpił miejsca słońcu, które leniwie wychylało się zza horyzontu. Jego ciepłe promienie budziły wszystko, to co w przyrodzie najpiękniejsze. Różnorodne kwiaty rozwijały swe delikatne płatki udostępniając otoczeniu swój piękny zapach. Ptaki zaczęły śpiewać swe słodkie pieśni, które razem z wiatrem docierały do najgłębszych zakątków wioski przynosząc ze sobą tę niepowtarzalną radość poranka.
Przez północną bramę przeszła różowłosa kunoichi powracająca z misji. Mimo zmęczenia wywołanego nocną podróżą na jej twarzy widniał uśmiech, a soczyście zielone oczy iskrzyły się radośnie w promieniach słońca. Dziewczyna ta podążała w kierunku biura Hokage...
*
Blądwłosa kobieta jak zwykle siedziała przed kilkumetrową stertą papierów. Łagodziła suche gardło łykiem sake, by za chwilę znów wziąść się za wypełnianie dokumentów. Usłyszała pukanie, po którym nastąpiło otwarcie drzwi i ciche kroki przybysza.
- Tsunade-sama, jesteś tu?
Kobieta od razu rozpoznała ten głos. Szybko schowała buteleczkę do szuflady i stanęła obok biurka. Jej brązowym oczom ukazała się postać Haruno, dziewczyny która została już nie raz skrzywdzona przez los. Mimo to nie poddała się, tylko dalej z podniesioną głową podążała przed siebie. Sakura stała się jej najlepszą uczennicą, dorównującą jej umiejętnościami. Lecz nie tylko siła była jej dobrą stroną. Poza nią była uważana również za najpiękniejszą dziewczyne w Konoha-gakure, z czym wiązało się posiadanie licznych adoratorów. Lecz żadnemu nie udało się zdobyć serca kunoichi. Dla nich było one niczym kamień.
- Konnichiwa Sakuro- przywitała się podchodząc do dziewczyny.- Jak misja?
- No a jak ma być?!- Zielonnoka uśmichnęła się i zaczęła penetrować wnętrze swojej torby. Po kilku sekundach wyciągnęła z niej starą księgę, oprawioną w krwisto czerwony materiał.- Oto ona.
Tsunade chwyciła przedmiot i powoli przekładała kolejne kartki. Na jej twarzy winiało skupienie.
- Ciężko było?- spytała po chwili, lecz nie odrywała wzroku od księgi.
- Pff...- różowłosa rozsiadła się wygodnie na krześle- To zależy jak rozumie się pojęcie "trudnej misji".
Blądynka uśmichnęła się pod nosem. Sakura była na prawę silna, choć nie wyglądała na taką. Jej przeciwnicy często nie doceniali jej i dlatega zazwyczaj przegrywali.
- To może oświecisz mnie chociaż, gdzie ją znalazłaś?
- W jednej z biblliotek Akatsuki...
- GDZIE?!
- Spokojnie, przecież tylko żartuję- Sakura zaśmiała się cicho, lecz po zobaczeniu groźnej miny swego senseia cała radość prysnęła niczym bańka mydlana- ja tylko przecież żartowałam...
- W takim razie nie rób tego więcej.
- Ale Tsunade-sama...
- Musisz zrozumieć, że martwię się o Ciebie czuję się odpowiedzialna za każdą krzywdę która Ci się przytrafi. Na domiar złego pojawiło się mnóstwo zlećen z rangą "A" i "B". Brakuje już po prostu ludzi...
- Sensei gomen-nasai, ga nie wiedziałam, że jest Ci aż tak ciężko...
- Skoro już wiesz, to uważaj na siebie bardziej.
- Jutro wyruszę na kolejną misję, powiedz tylko ja....
Dziewczyna nie dokończyła, bo przerwał jej stanowczy głos bladynki:
- Nai! Powinnaś odpocząć. A kolejną mijsję masz za 2 dni z Hinatą i TenTen
- Wspólna misja! Yatta!- zawołała uradowana.
- Teraz już idź i połóż się spać.
Haruno nie powiedziała już ani słowa. Ukłoniła się tylko i wyszła z gabinetu czcigodnej. Po drodze jej myśli krążyły wokół ksiegi. Skoro nie było trudno ją zdobyć, to czemu ma dla Hokage tak wielkie znaczenie? A poza tym, co się dzieje z tym światem!? Czyżby zło zdobyło aż tak wielką siłę? Tyle pytań i zero odpowiedzi... Można by żec, że tak właśnie jest ten świat jest skonstuowany. Kunoichi westchnęła cicho. Chciałaby poznać tak wiele odpowiedzi... ale czy później by nie żałowała? Trudno jest to odgadnąć, lecz zawsze można podjąc ryzyko.
Zielonooka dotarła do swojego domu. Minęła furtkę, za którą od razu rosły majestatyczne drzewa wiśni. Ich lekkie płatki wirowały w powietrzu niczym tysiące serc, które pragną choć odrobiny ciepła. Dziewczyna wpatrywała się w nie przez dłuższą chwilę, po czym zrobiła kilka następnych kroków, by następnie przekręcić klucz w drewnianych drzwiach. Weszła do środka i ściągnęła buty. Dookoła nie było słychać nic, prócz jej płytkiego oddechu.
~ No to teraz spać, jak to czcigodna kazała.
Zaczęła kierować się do swojego pokoju na piętrze. Otworzyła kolejne już drzwi.
- Nareszcie u siebie- powiedziała cicho rozglądając się. Gdyby nie okno prowadzące na balkon, w całym pokoju panowałby mrok. A to za sprawą czarnych ścian i ciemnych mebli. Odkąd z jej życia odeszły dwie ważne osoby, cały świat stanął w ciemnych barwach. Tak więc pokój stał się odzwierciedleniem jej cierpiącej duszy. Rzuciła torbę w kąt i położyła się na łóżku.
~ Czy oczekuję z życia zbyt wiele?
Jak zwykle brak odpowiedzi. Więc po co pytać? Po chwili powieki Sakury się zamknęły. Zasnęła...
Promienie zachodzącego słońca wdzierały się niemiłosiernie do pokoju Haruno. Dziewczyna zakryła dłońmi twarz.
- Zgaś się...- powiedziała cicho przekręcając się na bok. Niestety krawędź łóżka się skończyła i dziewczyna z hukiem wylądowała na podłodze.
Mrugnęła kilka razy. Dopiero teraz doszła do niej cała sytuacja, zaśmiała się cicho. Po chwili jej uwagę zwróciło małe pudełko wystające spod łóżka. Powaga opwróciła. Różowłosa chwyciła pudełko i otworzyła je...
Jej oczy ujrzały to, o czym tak bardzo chciała zapomnieć-przeszłość. W pudełku znajdowały się zdjęcia, różne kamyczki, muszle, zasuszone kwiaty i mały, biały, pluszowy kotek. Po policzku Sakury spłynęła łza. Dobrze pamiętała, od kogo go dostała...
- Sasuke...- wyszeptała cicho przytulając maskotkę do siebie.
.................................
W okolicach krainy fal przebywali dwaj ninja z wioski Liścia. Szarowłosy mężczyzna ok 33 lat siedział na jednej z gałęzi olbrzymiego drzewa i czytał swą lekturę "Eldorado flirtujących". Połowa jego twarzy była zasłonięta i dostrzec można było jedynie prawe oko. Historia bowiem zostawiła na nim bolesny odcisk.
Znany był jako Kopjujący ninja, a to za sprawą sharinganowego oka, które otrzymał od swego przyjaciela Obito z okazji zostania Joniem.
Drugą osobą był ciemnooki, 19-letni brunet. Mimo swego modego wieku już nie raz widział zabijanie z zimną krwią. Taka jest bowiem droga szinobi. Pełna krwi, bólu, cierpienia i niesprawiedliwości. Brunet wyciągnął z kabury nóż kunai, lecz razem z nim niespodziewanie wypadło kilka fotografi. Podniósł je i na twarzy zagościł delikatny uśmiech... Dostał te zdjęcia od dawnego przyjaciela, Naruto gdy spotkali się 2 lata w stecz. Spojrzał teraz na błękitne niebo, by przypomnieć sobie tamten dzień...
"Razem z Kakashim przemierzał gęsty las. Od kilku godzin błądzili poszukując wyjścia z przeklętej puszczy.
- Jakbyśmy nie mogli nadzwyczajniej wejść na szczyt któregoś drzewa i...
- Nai Sasuke- przerwał mu Jonin- To jest twoje zadanie. Odnaleźć się w lesie nie używając żadnych sztuczek ninja.
Hatake podążał wciąż za brunetem. Chciał by zaufał swojej intuicji, bo być może wkrótce się mu to przyda...
Nagle usłyszeli dźwięk łamanej gałęzi. Obydwaj sięgneli po kunai i stanęli w pozycjach obronnych. Uważnie nasłuchiwali.
Niespodziewanie w kierunku Sasuke poleciały 3 shurikeny. Chłopak odbił je bez problemu kunaiem. Widząc teraz, gdzie znajduje się przeciwnik, sięgnął po katanę zawieszoną przy pasie. Ostrze zalśniło w promieniach słońca, które przedzierało się przez zielone liście.
Po lesie rozniósł sie głośny krzyk, któremu towarzyszyły odgłosy łamanych gałęzi. Uchiha ze ździwieniem i oszołomieniem patrzył w miejsce, gdzie przed chwilą spadł z drzewa napastnik. Nie wykonał przecież najmniejszego ataku, a już wszystko było zakończone. Powoli zaczął podchodzić do leżącej postaci.
- Bez gwałtownych ruchów.- powiedział spokojnie opuszczając miecz.
- Do głowy mi to nawet nie przyszło, Sasuke.
Na dźwięk swego imienia zziernice się mu powiększyły i z niedowierzaniem patrzył na blądwłosego chłopaka przed sobą.
- Na... Naruto...?
- No brawo!
- Nic się nie zmieniłeś.
Błękitnooki uśmiechnął się.
- Jak to się właściwie stało, że spadłeś?! Nie nauczyłeś się niczego przez te lata?!
- Nie obrażaj mnie =_= Po prostu to twoje ostrze mnie oślepiło i nadepłem na wiewiórkę, która się wkurzyła...
- No i spadłeś głąbie!
- Taa...- Naruto spojrzał na bruneta i uśmiechnął się chytrze.
- Nani?
- Eee... nic! Tak sobie coś pomyślałem.
- Chyba nie chcę wiedzieć o czym...
- Ej! Ty sobie nie wyobrażaj nie wiadomo czego!
Sasuke przeniósł wzrok na Kakashiego, który rozmawiał z jednym z legendarnych seninów-Jirayą.
- Chyba nie prędko skończą rozmawiać.- stwierdził Uzumaki opierając się plecami o pień drzewa, z którego przed chwilą spadł. Brunet poszedł za jego przykładem.
- No to mów o co ci chodziło.
Blądyn znów się uśmiechnął
- Po prostu pomyślałem sobie, że Sakura ździwiłaby się jakby cię zobaczyła. Zmieniłeś się.
Ciemnooki nie usłyszał ostatniego zdania. Jego umysł zatrzymał się na imieniu różowłosej dziewczyny. Pamiętał ją jako uśmiechniętą i rozgadaną osóbkę. Nie mógł sobie nawet wyobrazić jaka jest teraz. Po długich 8 latach. Może silniejsza? Na pewno. Śmilesza, odważniejsza? Zapewne. Jego przemyślenia przerwało szturchnięcie przez Uzumakiego.
- Myślałeś o Sakurze?
- Nani?!
- Nie musisz się wysilać. Ja swoje wiem. I żeby nie trzymać Cię w niepewności powiem, że Sakura jest jedną z najsilniejszych kunoichi. A do tego jest prawą ręką Tsunade-samy. No i jeszcze jeśli chcesz sobie zrobić smaka...
- Co takiego?! Mówisz jeszcze bardziej niezrozumiale niż kiedyś!
- Ten teges chodzi mi o to, że nasza Sakurcia jest najbardziej pożądaną dziewczyną w Konoha-gakure.
-" Aż tak się zmieniła...?"- Sasuke nie wiedział co myśleć o słowach przyjaciela. Tak, Naruto wciąż był jego przyjacielem mimo iż minęło tyle czasu.
- Chcesz zobaczyć zdjęcia? Mam kilka przy sobie.- spytał Uzumaki. Brunet kiwnął głową na potwierdzenie, więc błękitnooki zaczął penetrować kieszenie. Po chwili wyciągnął kilka fotografi:
- Trochę nas tam jest- zaśmiał się Naruto.- rozpoznajesz kogoś?
- Pośrednio...
- A Sakurę?
Brunet wzdygnął się:
- Uwziołeś się, czy co?!
- Nai... tak tylko pytam.- podał kolejne zdjęcia:
- Pies senseia Iruki- westchnął blądyn.
- Nie wygląda groźnie...
- ...bo ciebie nie ugryzł =_=- wtrącił Uzumaki.
Gdy Sasuke zobaczył to zdjęcie coś ukuło go w serce. Czyżby zazdość? Jego wątpliwości rozwiała jednak wypowiedź Naruto:
- Przyjaźnię się z Sakurą odkąd tylko pamiętam. Ale to nie jest nic więcej. Ona nie chce pokochać żadnego mężczyzny, no a ja... ja kocham Hinatę.
- Hinatę? Która to?
Błękitnooki przełożył kilka zdjęć. W końcu udało mu się znaleźć fotografię tej jedynej...
- Hinata Hyuuga?
- Hai.
- No no Naruto, nie spodziewałem się tego po tobie.
- Dobra, skończ już... To jest nasz aktualny Hokage-Tsunade i jej pomocnica-Shizune:
- Jak się sprawuje?- spytał Uchiha przyglądając się uważnie blądynce.
- Ekh... jakby mało było, że dostaję od Sakury, to ta też mnie lać musi. Bardzo łatwo ją wyprowadzić z równowagi... Pfff To JA miałem zostać Hokage T^T
- Nie martw się, jakoś to przeżyjesz...- Sasuke próbował go pocieszyć.
Zapadła cisza, którą przerywał jednynie szum wiatru. W końcu jednak milczenie zostało przerwane przez Uchihę:
- Naruto, co wy tak właściwie z Jirayą tu robicie?
- Ekh... mieliśmy znaleźć dla Tsunade jakiś zwój... a może to miała być księga...? Sam juz nie wiem...
- Starzejesz się!- Uchiha zaśmiał się głośno.
Do siedzących pod drzewem chłopców podszedł Kakashi:
- Naruto zbieraj się. Jiraya-sama mówi, że musicie wznowić poszukiwania.
- Hai.- Uzumaki spojrzał jeszcze tylko raz na bruneta, po czym rzekł- Odwiedź nas w krótce. A i weź te zdjęcia- mówiąc to podał ciemnookiemu fotografie.
- Arigato. Ale nie spodziewaj się mnie prędko...
- Mam nadzieję, że zmienisz zdanie. Sakura wciąż czeka...- blądyn podszedł do swojego senseia i po chwili obaj znikneli w głębi lasu."
Sasuke spojrzał na jedno ze zdjęć. Nie raz zastanawiał się nad znaczeniem słów przyjaciela. Ona nie zapomniała?! Czyżby pamiętała o nim przez te wszystkie lata?! Nie rozumiał tego...
Świat kryje w sobie wiele tajemnic. I tylko serce pozwala nam je odnaleźć.
...........................................
Wieczór. Dookoła ciemność. Powietrze przepełnione wilgocią i chłodem. Na ciemnoniebieskim sklepieniu miliony lśniących gwiazd. Te malutkie punkciki w ogólnie panującym mroku były jedynymi dowodami na to, że świat nie zniknął jeszcze w nicości.
Zielone oczy różowłosej kunoichi wpatrywały się w odbicie księżyca w tafli jeziora. Już jutro miała udać się na misję do ukrytej wioski Wodospadu razem z Tenten i Hinatą. Cieszyła się, że będą mogły spędzić ze sobą więcej czasu, lecz z drugiej strony nie było wiadome do końca, co je tam czeka. Nie była to jej pierwsza misja, ale doświadczenie nakazywało przemyśleć każde możliwości.
Westchnęła cicho.
Czy życie nie może pozostać takie, jakie było w dzieciństwie? Bo po co jest dorosłość?! By dać powód nienawiści do różnych rzeczy, ludzi? Właśnie... Gdyby się tak zastanowić to człowiek wyżądza najwięcej złego. Człowiek mający świadomość swej siły... Dziecko nie zajmuje się niczym innym niż marzenia. Pamiętała jak myśl o tym, by Sasuke powrócił do wioski zajmowała jej cały czas. Wciąż to właśnie było jej marzeniem i wciąż, mimo upływu lat wierzyła, że w końcu się ono spełni: Że On zrozumie, że tu jest Jego miejsce. Wierzyła, choć nie miała o nim żadnych wieści. Jedyną rzeczą, jaką usłyszała na jego temat było to, co udało się jej podsłuchać z rozmowy Tsunade z Kakashim...'Sasuke odszedł do Orochamaru'... Poza tą dwójką, tylko ona o tym wiedziała i nie dawało jej to spokoju. Zdrada?! Jak on mógł zrobić coś takiego?! Choć z drugiej strony to było 6 lat temu. Może odszedł już od wężowatego. Kakashi przecież znów opuścił wioskę. Cxyżby wyruszył na treningi z Uchihą?
- Za dużo tego.-wyszeptała łapiąc się za głowę. Do jej uszu doszły odgłosy stawianych kroków. Nie odwróciła się jednak, by sprawdzić kto to, ponieważ wiedziała to rozpoznając chakrę.- Z kąd wiedziałeś, że tu jestem?- spytała wciąż patrząc na gładką taflę wody.
- Zawsze tu przychodzisz, gdy chcesz coś przmyśleć- powiedział Naruto siadając obok.- Co tym razem?
Nie odpowiedziała. W jej umyśle panował mętlik. Tylko z pozorów wyglądała na opanowaną. W środku... rozdarta na pół.
Uzumaki widząc, że mu nieodpowie kontynuował:
- Nie martw się. Na pewno dacie sobie radę na mosji. Wierzę w was ^^
- Nie chodzi o misję...
- A więc o co?
-...
- Sakura?
- Już sama nie wiem co myśleć... Mówiłeś, że spotkałeś Go na jednej ze swoich misji... Co będzie, gdy i ja Go spotkam?!
- A chcesz tego?
- N...Nie wiem...
Zapadła cisza. Po policzku Haruno spłynęła lśniąca w blasku księżyca łza. Otarła ją jednak szybko. Nie chciała płakać. Nie chciała pokazywać światu, że jest słaba. Choć życie było dla niej jednym, wielkim koszmarem.
- Jak Ci się układa z Hinatą?- spytała chcąc przerwać panującą ciszę.
- W pożądku.
- Nawet się nie kłucicie. A to żadkość w związkach.
- Taaa...
I znów cisza.
Nie trwała ona jednak długo.
- Ja Naruto powinnam już iść... Jest dosyć późno, a jutro misja. Sam rozumiesz...
- Oczywiście. Oyasumi Sakura-chan.
- Oyasumi.
Dziewczyna chciała już odchodzić, lecz Naruto znów się odezwał.
-Sakura...?
- Tak Naruto?
-Uważajcie na siebie.
Kunoichi uśmiechnęła się do niego, po czym zniknęła w wszechobecnej ciemności kierując się w stronę domu.
Nastał...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]