[ Pobierz całość w formacie PDF ]
24. Norbert Elias „Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu”.
Część druga: Cywilizacja jako specyficzne przeobrażenie zachowa ludzkich.
O ŚREDNIOWIECZNYCH FORMACH TOWARZYSKICH.
Średniowiecze pozostawiło nam mnóstwo informacji o tym, co w danym czasie uważane było za zachowanie właściwe pod względem towarzyskim w postaci:
- łacińskojęzyczne traktaty o zachowaniu się pisane przez duchowieństwo
- analogiczne różnojęzyczne świadectwa laickie ze sfery rycersko- dworskiej (od XIII w.)
- wiersz mnemotechniczne o zachowaniu dobrych obyczajów, różnojęzyczne, zachowane w wersjach XIV w., będących przeróbką utworów wcześniejszych. Książki były wtedy drogie i niedostępne stąd uczenie się na pamięć odgrywało dużą rolę.
Owe kompendia dobrych manier nie są przejawem twórczości indywidualnej. Są to spisane fragmenty wielkiej tradycji ustnej, przekazujące, to co dla danego społeczeństwa było typowe. Ten średniowieczny standard nie był czymś zastygłym, lecz ewoluował ciągle, nie reprezentuje ani jakiegoś „początku”, „najniższego szczebla” procesu cywilizacji. Był to po prostu standard inny niż nasz i jego poznanie warunkuje zrozumienie dzisiejszej obyczajowości.
W średniowieczu pojęcie właściwych norm, wyrażających świadomość własnej wartości i walor wykwintnych manier towarzyskich, określano w języku francuskim terminem „courtoise”, co znaczy sposób bycia przyjęty na dworach. Terminem tym posługują się początkowo określone górne grupy świeckiej warstwy wyższej, bynajmniej nie rycerstwo, jako całość, lecz przede wszystkim kręgi rycersko- dworskie skupione wokół wielkich panów feudalnych.
Z wielu nurtów tradycji można uformować jeden, który od określonych łacińskich kompendiów zasad prowadzi do kompendiów francuskich. Mówią one głównie o nakazie odmówienia modlitwy przed posiłkiem, pouczają, że siadać należy na miejscu wskazanym, nie wypada dłubać w nosie, rozkładać łokci na stole, mówić za wiele, drapać się i rzucać łapczywie na jedzenie. Nie należy wkładać z powrotem do wspólnej miski kęsa, który miało się już w ustach, dłubać nożem w zębach, spluwać przez stół, domagać się dania z półmiska, który już wyniesiono, mówić co złego podanych potrawach, itp. Wszystkie te traktaty są świadectwem określonego modelu stosunków międzyludzkich. Form zachowań przy stole nie da się wyizolować z kontekstu społecznego. Są one wycinkiem ogółu społecznie ukształtowanych form zachowania. Standard ten ściśle odpowiada strukturze społecznej. W ramach tego standardu obserwuje się mnóstwo modyfikacji.
ZMIANA FORM ZACHOWANIA W EPOCE ODRODZENIA.
W XVI w. w sferach warstwy wyższej wychodzi powoli z użycia termin „courtoise”, coraz częściej pojawia się termin „civilite”, który w XVII w. zaczyna dominować, przynajmniej we Francji. Jest to widoczny symptom wydatnej zmiany sposobu zachowania. Wciąż jeszcze je się mięsiwo rękami, ale Erazm napomina, że powinno się posługiwać tylko trzema palcami, powraca też zalecanie mycia rąk przed posiłkiem, przepisy dotyczące spluwania, wysiąkania nosa, itp. Skrupulatne respektowanie różnic hierarchicznych staje się powoli kwintesencją ogłady towarzyskiej, postulatem „civilite”, przynajmniej we Francji.
Społeczeństwo znajdowało się wtedy w okresie „przejściowym”. Piętno tej przejściowości wyczuwa się też w kompendiach dobrych manier. Mimo ścisłych związków ze średniowieczem krystalizuje się w nich coś nowego. Różni je przede wszystkim ton, w którym są napisane, nie są już tak naiwne, symplicystyczne. Uwagi Erazma są zjawiskiem wyjątkowym wśród tradycyjnych kompendiów, tutaj wykład przepisów przesiąknięty jest już piętnem indywidualnym. Wykazuje on bardzo dobitnie wyrażoną świadomość własnej wartości, świadomość jednostki przynależnej do warstwy inteligencji humanistycznej. Jest charakterystyczne dla końcowych dekad XVI w. we Francji, Anglii i we Włoszech, że pewna część pisarzy mieszczańskich czuje się przynależna do kręgu dworsko- arystokratycznego, w którym się obraca. Erazm kompendium swoje kieruje do ludzi szlachetnych, czyli tych, którzy kształcą swój umysł studiując nauki wyzwolone, a nie szlachetnych ze względu na urodzenie. I to właśnie sprawia, że przepisy jego nie odnoszą się do określonej warstwy społecznej i traktowane są jako zasady, które powinny obowiązywać wszystkich ludzi. Problem zachowywania się w towarzystwie nabrał widać takiej wagi, że zajmowali się nim nawet ludzie wybitni i cieszący się wielkim rozgłosem, nie uważali bowiem, by miało to uchybić ich godności. Aby rzeczywiści móc być „grzecznym” i „układnym” w sensie „civilite”, trzeba umieć co nieco obserwować, oglądać się poza siebie, zważać na ludzi i na ich motywy. Są to zalążki pojmowania rzeczy w sposób, który później określony zostanie jako „psychologiczny”. Owa skłonność ludzi do obserwowania samych siebie i innych jest jednym z przejawów tego, że cały problem zachowania przybiera teraz inny charakter: ludzie modelują sami siebie i innych bardziej świadomie niż w średniowieczu. Ludzie wywierają na siebie coraz to silniejszy wpływ, coraz natarczywiej domagają się przestrzegania reguł obyczajnego zachowania. Więcej wagi nabiera problematyka sposobu bycia.
Stopniowo w ciągu XVI stulecia, aż po wiek XVII zaczyna się stabilizować nowa hierarchia społeczna, a z elementów różnego pochodzenia społecznego powstaje nowa warstwa wyższa, nowa arystokracja. I w związku z tym rosnącego znaczenia nabiera problem właściwych i jednolitych form zachowania, zwłaszcza, że nowa sytuacja naraża każdego na nieznaną dotąd presję własnego środowiska i na kontrolę społeczną. Ludzie muszą teraz współżyć ze sobą w nowych formach, stają się bardziej wrażliwi na sposób bycia innych. Kodeks zachowań z czasem staje się coraz bardzie surowszy, ludzie oczekują od siebie coraz większego wzajemnego na siebie baczenia. I już u Erazma rzuca się w oczy większa wrażliwość, intensywniejsza obserwacja ludzi i subtelniejsze zrozumienie dla odczuć drugiego człowieka. Autor ponad zasady wysuwa nadrzędny postulat szacunku dla człowieka.
Społeczeństwo, które się teraz kształtuje jest spacyfikowane. Dawny kodeks obyczajowy zmienia się wprawdzie powoli, ale kontrola społeczna staje się surowsza i bardziej wiążąca. Zmienia się sposób i mechanizm modelowania relacji emocjonalnych. W średniowieczu standard obyczajowy, niezależnie od różnic regionalnych i socjalnych, niewątpliwie nie ulegał znaczniejszym zmianom. Na przestrzeni stuleci wymienia się w kompendiach wciąż te same dobre i złe zwyczaje. Teraz, wraz z przebudową społeczeństwa, z ukształtowanie się nowych podstaw stosunków międzyludzkich, potęguje się wewnętrzny nakaz samokontroli, w związku z czym zaczyna się dynamizować zastygły dotąd standard zachowań. Wiek XVI jest jeszcze cały przejściowy. Erazmowi i jego współczesnym wolno jeszcze mówić o rzeczach, czynnościach i zachowaniach, które w sto czy dwieście lat później uznane zostaną za wstydliwe i żenujące. Już samo tylko wspomnienie o nich w towarzystwie będzie niedopuszczalne.
O ZACHOWANIU SIĘ PRZY STOLE.
Liczne dowody świadczą, że zwyczaje, formy zachowania, moda przenikają bezustannie z dworu do górnych klas średnich, że są tam naśladowane i modyfikowane odpowiednio do sytuacji społecznej. Ulegają one pewnej deprecjacji. Skłania to sfery wyższe do dalszego wysubtelnienia form zachowania, do kształtowania nowych modeli. I to właśnie ten mechanizm: wykształcanie się obyczajów dworskich, upowszechnianie ich w dół, lekka deformacja socjalna, deprecjacja ich w funkcji cechy dystynktywnej- jest jednym z motorów ewolucji form zachowania w warstwie wyższej.
W XVIII w. warstwy mieszczańskie bogacą się, przez co wzrasta ich znaczenie. Do dworskiego towarzystwa należy teraz, obok kół arystokratycznych, więcej niż w poprzednim stuleciu elementów mieszczańskich. Powstaje rozszerzone towarzystwo dworskie składające się z elementów dworsko- arystokratycznych i dworsko- mieszczańskich. Tak ukształtowane stanowi elitę kraju. Do popularyzowania obyczajów dworskich przyczynia się w dużej mierze kościół Nakaz panowania nad sobą i powściągania odruchów emocjonalnych wykształcił się pierwotnie w górnej warstwie jako zjawisko towarzyskie i świeckie, zbieżne z pewnymi tradycjami kościelnymi. Wychowanie i nauczanie natomiast znajdowało się we Francji głównie w rękach instytucji kościelnych. Oni pośredniczyli w wydawaniu kompendiów, które spełniały wtedy rolę elementarnych podręczników w nauczaniu dzieci i często rozprowadzane były razem z pierwszymi elementarzami do nauki pisania i czytania.
DYGRESJA NA TEMAT KARIERY I ZMIERZCHU POJĘĆ „COURTOISE” I „CIVILITE”.
Jako „courtoise” określano pierwotnie formy zachowania wykształcone w epoce rycerstwa na dworach wielkich panów feudalnych( związany z „la cour”- dworem). W XVI w. pojęcia „courtoise” i „civilite” współistnieją przez pewien czas w swym charakterze na poły rycersko- dworskich, na poły absolutystyczno- dworskim. W XVII w. słowo „courtoise” zaczyna uchodzić za wyrażenie mieszczańskie, podobnie jak w ciągu XVIII stulecia wychodzi z wolna z obiegu w wyższej warstwie absolutystyczno- dweorskiej termin „civilite”. Warstwa ta przecież sama ulega procesowi „mieszczanienia”.
RZUT OKA NA KRZYWĄ EWOLUCYJNĄ „CYWILIZACJI” W ZAKRESIE ZACHOWANIA SIĘ PRZY STOLE.
Pod koniec XVIII stulecia francuska warstwa wyższa osiąga w przybliżeniu ów standard obyczajów obowiązujących przy stole, jak zresztą ogólny standard obyczajowy, który później stopniowo stanie się czymś naturalnym i oczywistym w całym „cywilizowanym” społeczeństwie. Nawet kształty narzędzi stołowych, noży, widelców czy łyżek, talerzy, półmisków są już od tej pory tylko modyfikacjami kształtów z XVIII wieku.
Fazy ewolucji zachowań przy stole:
- faza średniowieczna- osiąga swój kształt szczytowy w okresie rozkwitu formacji dworsko- rycerskiej. Cechuje ją jedzenie rękami. Zakazy tego okresu nie narzucają wielkich ograniczeń grze odruchów emocjonalnych. Kontrola społeczna jest jeszcze słaba. Nie należy mlaskać ani sapać, spluwać na stół ani wysiąkać nosa w obrus. Naturalnym jest jedzenie ze wspólnej miski. Nie należy rzucać się na jadło jak świnia
- faza względnie szybko przebiegających zmian obejmująca XVI- XVIII w.- sprzęt stołowy jest początkowo nadal bardzo skąpy, po lewej chleb, po prawej kubek i nóż. Pojawia się chustka do nosa i serwetka. Bodźce do modyfikowania sposobów zachowania działają stale w jednym kierunku, prowadząc w konsekwencji do nowego standardu form towarzyskich.
- faza utrzymująca się w ramach osiągniętego już standardu. Podstawą różnic socjalnych staje się w bardziej decydującym stopniu niż przedtem posiadanie pieniędzy. A reifikacja stosunków międzyludzkich sprawia, że dokonania i wytwory ludzi stają się ważniejsze niż ich zachowania.
Nic nie może być tu traktowane jako rezultat jakiegoś „naturalnego” uczucia zakłopotania.
DYGRESJA NA TEMAT DWORSKIEGO MODELOWANIA JĘZYKA.
Również w sferze języka pewne normy wykształcają się początkowo w określonych wąskich kręgach społecznych. To, co w XVII, a częściowo w XVIII w., stanowi wyróżniający sposób wyrażania się i język towarzystwa dworskiego, staje się stopniowo francuskim językiem narodowym. I tu również zachodzi ruch dwojaki; ludzie ze sfer mieszczańskich ulegają udworzanieniu, ludzie ze sfer dworskich zmieszczanieniu, np.: pałac mieszczańskiego ministra skarbu powstał wcześniej niż założenie w Wersalu i można go uznać za jego prototyp. Bogactwo górnych warstw mieszczańskich prowokuje sfery dworskie do rywalizacji.
Język jest jedną z najbardziej uchwytnych manifestacji tego, co nazywamy „charakterem narodowym”. Jednym z decydujących ośrodków kształtowania się języka francuskiego był dwór, dla języka niemieckiego przez długi czas pokrewną role odgrywały kamera i kancelaria cesarska, potem uniwersytety. Stąd oficjalność niemieckiego.
Na jakiej podstawie warstwy dworskie orzekają jak należy mówić? Dane zwroty, wyrażenia i zwroty są właściwe, bo posługują się nimi oni, elita, inne zaś są niewłaściwe, bo takich form używają warstwy niższe. Są to sądy apodyktyczne, argumenty socjalne.
O KRYTERIACH OCENY ZACHOWAŃ „WŁAŚCIWYCH” I „NIEWŁAŚCIWYCH”.
Aż do XX wieku uzasadnieniem powściągliwości brzmiało” Nie rób tego czy tamtego, bo to nie „courtoise”, nie jest dworne , człowiek szlachetny tak nie postępuje”. XX wiek to wytłumaczenie znajduje we względach higienicznych.
O PRZEMIANACH W POSTAWIE WOBEC POTRZEB NATURALNYCH.
Początkowo (do XV-XVIw.)nakazy i zakazy społeczne obejmujące tę sferę życia są stosunkowo nieliczne, jednakże możemy wywnioskować, że początkowo wszystko odbywało się w sposób bardziej swobodny, naturalny. Ani same czynności, ani mówienie o nich, nie są traktowane jako intymne, najściślej prywatne, nie towarzyszą im uczucia wstydu i zakłopotania. Przez długi czas do zaspakajania podobnych potrzeb służyła ulica, pierwsze lepsze miejsce, w którym człowiek się znajdzie. Nie było nawet nic złego w załatwianiu takiej potrzeby na schodach, w kącie komnaty zamkowej lub pod jej kunsztownie obitymi ścianami. Z czasem wzmaga się odgórna presja zmierzająca do bardziej rygorystycznego regulowania tych potrzeb, a tym samym do powściągliwości w sferze popędów. Dopiero znacznie później, kiedy warstwy mieszczańskie, a więc w porównaniu z arystokracją, warstwy masowe, awansują do warstwy wyższej, panującej, instytucją, której przypadnie funkcja tłumienia popędów stanie się rodzina. W fazie rycersko- dworskiej, przede wszystkim zaś w absolutystyczno- dworskiej, funkcję tę spełniały dla warstwy wyższej same dwory, a więc bezpośrednio życie towarzyskie. Ludzie rezygnują z zaspakajania popędu i narzucają sobie powściągliwość początkowo zawsze przez wzgląd na czyjąś obecność, a więc z motywów towarzyskich. Charakter tej powściągliwości odpowiada pozycji społecznej tego, który ją sobie narzuca, w porównaniu z pozycją tego lub tych, wobec których ją sobie narzuca. Zmienia się to z wolna, w miarę jak następuje zbliżenie między ludźmi i ulega niwelacji hierarchiczny charakter społeczeństwa. Gdy pogłębiający się podział pracy zacieśnia więzi między ludźmi, stają się wszyscy coraz bardziej od siebie zależni. „Silniejsi” dostrzegają w „słabszych” istoty na tyle do nich podobne, że zaczynają doznawać uczucia wstydu nawet przed nimi. I dopiero wtedy aparatura regulująca sferę popędów osiąga ów poziom, który ludziom społeczeństwa demokratyczno- przemysłowego zaczyna wydawać się czymś naturalnym i oczywistym. Warto zauważyć, że dziś, gdy standard zachowań w dużym stopniu utrwalił się, daje się zauważyć pewne rozluźnienie, zwłaszcza w porównaniu z XIXw., przynajmniej jeżeli chodzi o mówienie o potrzebach naturalnych. Standard, jaki się wykształcił w naszej fazie cywilizacji, cechuje ogromny dystans między zachowaniem dorosłego a dziecka. Muszą one w stosunkowo niewielkim czasie osiągnąć zaawansowany poziom uczuć wstydu i zakłopotania, jaki wykształcił się podczas stuleci. Rodzice są tu tylko instrumentem, pierwszymi egzekutorami tego procesu warunkowania, ale za nimi kryje się społeczeństwo, jako całość, cały splot stosunków międzyludzkich.
Książeczka Erazma, w porównaniu z okresem późniejszym, odznacza się jeszcze dużą swobodą w omawianiu czynności naturalnych, brak wstydu. Ale dostrzegamy, że ma ona spełnić rolę wszczepiciela owego poczucia wstydu. Erazm powołuje się na wszechobecność aniołów jako argument uzasadniający konieczność powściągliwości nawet w sytuacji sam na sam. Nieco później, przynajmniej w warstwie wyższej, przymus i samokontrola, jaką się sobie narzuca, oraz lęk, uczucie wstydu i zakłopotania, gdy się te zakazy naruszy, występują bardzo często jako wstyd, jako lęk przed ludźmi. Coraz częściej wysuwany jest argument o szkodliwych dla zdrowia skutkach, o względach higienicznych.
Erazm nie stroni od nazywania rzeczy po imieniu, pisze on o tym, że rzeczą naturalną jest spotkać kogoś, kto właśnie załatwia swoje potrzeby, ale poucza, że w takiej sytuacji nie należy zwracać się do tej osoby ze słowami powitania. Mówi też, że chłopcy nie powinni powstrzymywać się od puszczania wiatrów, gdyż może to grozić chorobą. Uzasadnienia natury zdrowotnej są tam niezbyt częste. A jeśli się już takie argumenty trafiają, to mają na celu odpieranie nakazów postulujących powstrzymywanie się od dawania folgi potrzebom naturalnym, gdy natomiast później, zwłaszcza w XIX w., motywacje takie służą jako instrumenty warunkowania do narzucania powściągliwości i hamulców kiełzających popędy. Dopiero w XX w. zarysowuje się tu pewien zwrot.
Od XVIII w. coraz bardziej nasila się wokół tych spraw zmowa milczenia. Samo już przypominanie o potrzebach naturalnych w obecności osób, które nie są nam bliskie, staje się dla nich przykre i żenujące. Unika się wiec w towarzystwie wszystkiego, co choćby asocjacyjnie przypominało o tego rodzaju potrzebach.
Przytoczone przykłady dowodzą, jak powoli dokonywał się realny proces usuwania czynności fizjologicznych za kulisy życia publicznego.
1
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]