[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jenna i joe, ona strasza od niego, była przedstawicielem medilanym jb, zwiazek z joe, uciekla(by munie psuc kariery) potem powrot bo jednak się kochaja xD
Jenna nienawidziła rozmów kwalifikacyjnych.
Po czterech latach college'u, dwóch następnych związanych ze studiami magisterskimi i mnóstwem sytuacji, wywołujących ból głowy, siedziała teraz w dusznym pokoju, czekając na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, o której tak naprawdę dużo nie wiedziała. Dowiedziała się o niej przez swojego doradcę z UCLA.
- To jest dla ciebie niesamowita okazja!- przekonywał ją ów mężczyzna, pan Perry- Praca ta związana jest z przemysłem rozrywkowym i obejmuje dużo pisania, a to przecież to, na czym ci najbardziej zależy. Czyż nie?
Rozmowa ta miała miejsce dwa tygodnie temu. Wtedy w jej głowie kiełkowała myśl, że nareszcie, w wieku 23 lat, jest gotowa, by dołączyć do prawdziwego świata. Aczkolwiek teraz, już nie była tego taka pewna. Spuściła wzrok na swój szary, elegancki garnitur w prążki i nerwowym ruchem poprawiła rękawy.
‘Wiele bym dała, bym mogła teraz założyć dresowe spodnie a nie…to.’- pomyślała, wzdychając głośno.
Rzuciła okiem na swoje odbicie w dwutorowym lustrze z tyłu z pokoju. Wyciągnęła klamrę spinającą dotychczas jej włosy i szybko przeczesała blond loki dłonią. Westchnęła niecierpliwie i popatrzyła jeszcze raz na zegar.
- Ile jeszcze? Słodki Jezu, ja już chcę się wydostać z tego ubrania- mruknęła cicho do siebie.
Klimatyzacja, znajdująca się w pokoju, była wyraźnie zepsuta, a Jenna poczuła, jak po jej plecach powoli spływa strużka potu. Wzdrygnęła się szybko, pragnąc zająć się czymś, co spowodowałoby by czas płynął szybciej. Wzięła do ręki swoją torebkę i wyciągnęła z niej notatki na temat zakresu jej obowiązków. Zanotowała je gdy doradca wyjaśniał jej, najważniejsze według niego kwestie związane z tą pracą. Teraz słowa na papierze wyglądały myląco i niejasno.
Związki medialne.
Zespół pop’owy- trzech chłopców.
Pisanie dla nich blogów, zapisywanie i zwalnianie zespołu z obciążeń, wywoływanych przez prasę.
Podróżowanie. Muzyka. Długie dni i noce.
Jenna westchnęła jeszcze raz. ‘Jeszcze mogę odejść’- zadecydowała, wstając, gdy nagle otworzyły się drzwi. Starszy mężczyzna w okularach i z okrągłą, przyjazną twarzą szedł pośpiesznie ku niej.
- Ty musisz być Jenna! Przepraszam, że musiałaś tyle czekać, ale to szaleństwo zebrać tą całą trasę w jedną kupę. Jestem Kevin Jonas Senior. Tata- ukośnik- menager Jonas Brothers- Jenna uścisnęła jego dłoń, posyłając mu swój ‘najbardziej skryty’ uśmiech.
- Witam. Miło mi pana poznać. Nie mam zbyt dużo informacji na temat tej pracy w zakresie obowiązków, ale słyszałam co nie co o pana synach- mówiła- Wydają się utalentowani i… moja siostrzenica się w nich podkochuje- pan Jonas roześmiał się.
- Tak jak większość nastolatek. Dobrze więc, może usiądziemy i wyjaśnię ci całą tę sprawę- blondynka szybko skorzystała z propozycji i czekała, aż mężczyzna przejdzie do sedna.- Zasadniczo, jesteśmy bardzo dokładnie prześwietlani przez media i potrzebujemy kogoś, kto zapanowałby nad tym wszystkim, co przedostaje się na nasz temat do brukowców. Zrobiliśmy blog na myspace, dajemy oświadczenia do magazynów, bierzemy udział w konferencjach prasowych, typowe zachowanie. Aczkolwiek potrzebuję kogoś młodego, z doświadczeniem i z pewnością z talentem pisarskim, by poradził sobie z tym wszystkim. Ilekroć się coś zdarza lub jak mamy wielki projekt w planach, chcę żeby ten ktoś napisał o tym i wydał odpowiedni komunikat prasowy- Jenna kiwnęła głową.
- Mam duże doświadczenie w związku z kontaktem z otoczeniem. Byłam stażystką u ABC/Disney- mężczyzna spojrzał na jej twarz, a potem przeniósł wzrok niżej na jej splecione dłonie.
- Powiem tak, wszystko wygląda świetnie. Z pewnością będziesz spędzała z chłopcami dużo czasu. To dobre dzieciaki i poznasz ich niedługo. Lubimy, gdy fani są informowani o wszystkim, co JB robią i co mają w planach. Blog na myspace to sprawa nadrzędna. Musisz przeprowadzać wywiady z chłopcami i wysyłać specjalne komunikaty na stronę co jakiś czas.
Chciałbym również, byś była przy nich w czasie wywiadów z różnymi magazynami, stacjami telewizyjnymi czy radiowymi i na konferencjach prasowych. Jak już powiedziałem, chcę, żebyś miała to wszystko pod kontrolą. Chłopcy są zazwyczaj dobrze wygadani, jednakże ciągle są młodzi i potrzebuję profesjonalisty, by upewnić się, że nikt nie przekręci ich słów dwa razy- Mr. Jonas odchylił się do tyłu na swoim krześle i poczekał na jej odpowiedź.
- Brzmi niesamowicie- powiedziała Jenna- widziałam chłopców w wywiadach parokrotnie i wydają się bardzo elokwentni. Sądzę, że wykonał pan z nimi świetną pracę.- Mr. Jonas pokiwał głową z dumą i wstał.
- Myślę, że będą z ciebie ludzie- uśmiechnął się do niej- rezygnujemy z trasy na kilka tygodni, także twoim pierwszym zadaniem będzie załatwienie kilku spraw związanych z Myspace. Przygotowana na życie w podróży?- posłał jej szeroki uśmiech.
- Zaryzykuję, dopóki nie będę musiała spać na podłodze- zażartowała, rozluźniając atmosferę.
Mr. Jonas skierował się w kierunku drzwi, chichocząc.
- Nie, madame. Dostaniesz specjalny autobus, który będziesz dzieliła z naszą osobistą asystentką. Felicia jest już z nami chwilę i myślę, że polubicie się- otworzył drzwi i nagle zatrzymał się, odwracając się ku niej- Jestem podekscytowany tym wszystkim. Myślę, że będziesz miłym dodatkiem do naszej rodziny. Chłopców przyślę później, gdy skończą próbę generalną…- po tych słowach wyszedł, zamykając drzwi. Serce Jenny zabiło mocniej. ‘…miły dodatek do naszej rodziny’- spodobały jej się te słowa.
***
Kevin Jonas odchylił się do tyłu w swoim krześle. Trzech chłopców właśnie obejrzało rozmowę kwalifikacyjną między swoim tatą a ich nową przedstawicielką medialną przez dwustronne lustro.
- Lubię ją- powiedział Nick, który siedział w głębi pokoju. Opierał się o ścianę, ramiona miał skrzyżowane na klatce piersiowej i skupiał swój wzrok na szczupłej blondynce.
- Ja też, wydaje się całkiem mądra. Mam nadzieję, że zaakceptuje ona nasz harmonogram. Uch… Nie chcemy przecież by poranny nastrój Joe ją odstraszył …- Kevin rzucił spojrzenie na środkowego brata, który siedział przy stole i podpierał brodę ręką. Wyglądał na znudzonego.
- Daj sobie spokój, Kevin. Nie spłoszę jej, jeśli ty wcześniej jej nie wystraszysz, nie dając jej dojść do słowa przez twoje gadulstwo. Mówisz zbyt szybko do normalnych ludzi, naprawdę- Joe patrzył przez szybę, przyglądając się jak Jenna zebrała swoje papiery z biurka, wstała i przeciągnęła się.
- Tak więc, wysyłałem tacie umysłowe wiadomości, by ją zatrudnił. Jest całkiem słodka- powiedział średni z braci, a Nick zachichotał cicho.
- Spokojnie, flirciarzu.- zbeształ go młodszy brat- myślę, ze ona może być trochę za stara dla ciebie, koleś- Kevin roześmiał się, przybijając z Nickiem ‘piątkę’.
- On ma na myśli, że ona jest całkowicie za dojrzała dla ciebie- Joe przewrócił oczami i podszedł do lustra. Przyjrzał się, jak wolnym krokiem przemierzała pokój, rozglądając się dookoła. W końcu podeszła do lustra i przejrzała się, wydymając lekko usta. Joe zaśmiał się cicho, wiedząc, że ona nie może ich zobaczyć. Zaczął wykonywać śmieszny taniec.
- Woo-hoo, popatrz na mnie ślicznotko! Nie. Widzisz. Mnie… Chciałbym mieć takie rzeczy, gdziekolwiek byśmy nie poszli…- Joe przestał tańczyć i stanął dokładnie naprzeciwko Jenny. Podszedł bliżej do lustra.
Jenna przysunęła swoją twarz do szklanej powierzchni. Wydawało się, jakby patrzyła wprost na Joe. Dokładnie przyglądał się jej twarzy, otwartej i przyjaznej. Nagle uniosła dłoń do góry, by przesunąć sobie kosmyk włosów z oczu. Bruneta ścisnęło w gardle, gdy dziewczyna szerzej otworzyła swe zielone w oczy, by dokładniej przestudiować swoje odbicie.
Wow. Pomyślał Joe, biorąc głęboki wdech.
Nagle drzwi otworzyły się szeroko i do pokoju wszedł Duży Rob z ich ojcem. Nick wymienił ‘żółwika’ z Robem.
- I tato, jaki werdykt z tą nową dziewczyną?- spytał Kevin. Joe odwrócił się od lustra i potrząsnął głową, by wymazać z pamięci obraz oczu Jenny.
Pan Jonas usiadł na sofie, pokazując swoim synom, by zrobili tak samo. Przysunęli sobie krzesła i już chwilę później, byli usadowieni naprzeciwko ojca.
- Zatrudniłem ją. Wydaje się mądra, a poza tym jest wystarczająco młoda, by nawiązać kontakt i przemawiać do młodzieży oraz na tyle dorosła by mieć was trzech na oku. Aha. I nie będę musiał się zamartwiać, że się za nią uganiacie, by ją poderwać- spojrzał wymownie na Joe. Chłopak otworzył lekko usta ze zdziwienia.
- Co?! Nigdy bym się nie ‘uganiał’ za ładną dziewczyną. Lepiej martw się o Kevina, jest starszy. A właśnie, ile ona ma lat?- spytał, starając się by jego głos brzmiał beztrosko. Kevin Sr. spojrzał do papierów, które ciągle trzymał w dłoni.
- 23. Właśnie ukończyła UCLA, kontakty z otoczeniem. Myślę, że będzie pasować do tej pracy. Chcecie ją poznać?- Joe podskoczył, próbując nie wyglądać na zbyt chętnego na tę propozycję. Ruszył za braćmi w kierunku drzwi, by już niedługo ją poznać. Rob zatrzymał go, nim opuścił pokój.
- Jenna wygląda na sympatyczną, prawda?- ochroniarz uśmiechnął się porozumiewawczo do Joe- Jest starsza od ciebie o cztery lata. Pamiętaj o tym- chłopak odwzajemnił uśmiech, unosząc lekko głowę do góry, by widzieć twarz Roba.
- Wiesz, co mówią, koleś- Age ain't nothin' but a nuuuumber- zaśpiewał kawałek piosenki Aaliyah. Ochroniarz roześmiał się i popchnął go za drzwi…
**
Jenna odeszła od lustra i z powrotem usiadła na sofie z białej skóry. Wygięła lekko ciało w łuk i związała włosy w koński ogon. Teraz, kiedy dostała tę pracę, poczuła się bardziej zrelaksowana. Ba, nawet zawładnęła nią niejaka ekscytacja, a na ciele czuła lekkie mrowienie, spowodowane oczekiwaniem.
‘Będzie fantastycznie’ pomyślała, uśmiechając się do siebie. Wiedziała, że przeprowadzka do Los Angeles była wspaniałym pomysłem. Rozpoczynało się jej własne pięć minut w tym wielkim świecie.
Drzwi do niewielkiego pokoju znów się otworzyły i jej nowy pracodawca ponownie wszedł do pomieszczenia.
- Jenna, poznaj moich chłopców- wskazał gestem za siebie. Nikogo tam jednak nie było. Pan Jonas spojrzał na drzwi, a po chwili wychylił głowę na korytarz.
- Chłopcy?- krzyknął. Zero odpowiedzi. Pan Jonas spojrzał z zakłopotaniem ponownie na dziewczynę- Umm, zaraz wrócę, mogli się oddalić. Zazwyczaj nie są tacy, um, snobistyczni- mężczyzna wyszedł z pokoju, a Jenna z całej siły powstrzymywała się, by nie zacząć się śmiać z całej tej sytuacji.
- Jeśli wasze tyłki nie pojawią się zaraz w tym pokoju, wezmę wam wszystkie gry wideo, które macie!- krzyknął Kevin Sr., idąc korytarzem. Jenna powoli podeszła do drzwi i wychyliła głowę na korytarz, jak wcześniej jej szef. Spodziewała się, że zobaczy pusty hol, jednak stało się inaczej. Jedyne, co zaobserwowała to zbliżającą się ku niej szybko, czyjąś klatkę piersiową, aż w końcu owa część ciała spotkała się z jej czołem. Dziewczynie zahuczał w uszach ból i poleciała do tyłu.
- Auć. Co do jasnej…- zaczęła rozcierać bolące czoło, a fala gniewu przeszła przez jej ciało. Szybko wstała z ziemi i poprawiła ubranie. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
- Wow. Przepraszam, ale jeszcze nie nauczyłem się dobrze hamować- usłyszała lekko zachrypnięty głos. Jenna uniosła głowę do góry, czując jak oblewa się rumieńcem, niczym nastolatka, przyłapana na jakimś niedobrym uczynku. Para czekoladowych oczu, wpatrywała się w nią z lekkim zmartwieniem. Miała przed sobą młodą, przystojną twarz z lokami, zawadiacko opadającymi na męskie czoło- Jestem Joe. Jeszcze raz przepraszam. Usłyszałam jak tata krzyczy coś o grach wideo i po prostu przybiegłem. Wszystko w porządku? Cholera, chyba trochę za mocno cię uderzyłem, prawda?- chłopak zaczął się plątać.
- Um, nie, jest ok. Rozumiem, jak tylko miałam okazję to grałam w college’u w ‘Legend of Zelda’, także znam to uczucie. Jestem Jenna, od dziś przedstawicielka medialna Jonas Brothers- blondynka wyciągnęła ku niemu dłoń i nagle spostrzegła, ze jego ręka nadal znajduje się na jej ramieniu. Poczuła jak jej skóra robi się niebezpiecznie ciepła pod jego dotykiem. Joe szybko puścił jej ramię i uścisnął dziewczynie dłoń.
- Miło mi cię poznać. Reszta zespołu powinna się tutaj niedługo pojawić…- tylko to powiedział, a dwójka chłopaków w kręconych włosach, weszła do pokoju. Joe przesunął się w bok, pozwalając tym samym, jego braciom na przedstawienie się Jennie.
- Hej. Jestem Kevin, a to Nick. Widzę, że już poznałaś Josepha- spojrzał podejrzliwie na brata, a ten wysunął przed siebie ręce w geście obronnym.
- Hej, ona na mnie wpadła!- stwierdził szybko Joe. Uśmiechnął się z wyższością ku Jennie, a ona spiorunowała go wzrokiem.
- Tak, ponieważ to ja biegłam sprintem do tego pokoju, martwiąc się utraceniem gier wideo- brunet uśmiechnął się szerzej. Jenna zarumieniła się i zbeształa się w myślach. Skupiła swoją uwagę, na dwóch chłopcach, którzy ciągle stali przed nią.
- Cieszę się, że poznałam waszą trójkę. Moja siostrzenica jest waszą wielką fanką, także miałam już styczność z waszą muzyką- powiedziała. Nick zachichotał cicho, a jego loki zdawały się drżeć pod wpływem śmiechu.
- Miałaś styczność? To brzmi jakby nasza muzyka była niczym jakiś wirus.
- Nie to miałam na myśli. Lecz, biorąc pod uwagę sposób w jaki działacie na te krzyczące dziewczyny… cóż, można by to nazwać jakąś chorobą- zażartowała.
- Nasz tata się tobą zachwyca. Musisz być nieźle podekscytowana myślą, że spędzisz z nami tak dużo czasu, hm?- spytał Kevin, drapiąc się opuszkami palców po brodzie.
- Cóż, cieszę się, że was lepiej poznam. Muszę się przyznać, że nie widziałam was jeszcze podczas żadnego występu, ale myślę, że nadrobię wszystko, gdy zacznie się trasa- mruknęła Jenna, oblizując lekko spierzchnięte wargi.
- Uwierz mi, widziałem ich występy tysiące razy i jeszcze mi się nie znudzili- usłyszała głos pana Jonasa, który właśnie wszedł do pokoju- jeśli mowa o bliższym poznaniu się, myślę, że przydałoby się wam trochę rozrywki. Jutro jest dzień wolny, więc Jenna będzie mogła do was się trochę przekonać, nim utknie tu z nami na kilka miesięcy- Mr. Jonas puścił do niej oko. Duży Rob podszedł do Kevina Sr. i zaczął z nim omawiać sprawy związane z bezpieczeństwem dla JB na następny dzień. Jenna natomiast zatrzymywała swój wzrok przez chwilę na każdym z chłopców. Jej zwyczajem było studiowanie twarzy innych ludzi, próbowała w ten sposób lepiej ich poznać.
Pierw spojrzała na Nicka, który bacznie przysłuchiwał się temu, co mówił jego ojciec. Mimo, że jego twarz zdradzała, iż jest najmłodszy, wszystko inne wskazywało na jego dojrzałość poza wiek. Jego skupiona twarz, szczupłe, lekkoatletyczne ciało, utrzymane w pozycji pionowej, zwłaszcza kiedy mówił. ‘Co nie zdarza się zbyt często’ zauważyła.
Następnie, swoją uwagę poświęciła Kevinowi, najstarszemu z braci. Jego przyjazna twarz, była pełna skupienia, gdy przytakiwał głową, co jakiś czas włączając się w dyskusję Roba z tatą. Jego ciasne loki, wydawały się ‘utrzymywać’ duże ilości energii chłopaka. ‘Wygląda na inteligentnego’ pomyślała, kiedy Kevin odchylił do tyłu głowę, śmiejąc się z czegoś, co powiedział Rob.
W końcu, rzuciła okiem na Joe. Jakież było jej zdziwienie, gdy uświadomiła sobie, że i on na nią patrzy. Jego oczy świeciły dziwnym blaskiem spod daszka czapki, a na ustach uformował się lekki uśmiech. Odwróciła wzrok, speszona. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie, wytrąciło ją z równowagi.
‘Jenna on jest co najmniej cztery lata od ciebie młodszy. Wyluzuj’- otrząsnęła się z owych myśli i starała się skupić na tym, co mówił pan Jonas, ale złapała się na tym, że jej wzrok mimowolnie wędruje na tego członka Jonas Brothers. Na szczęście, tym razem nie patrzył na nią. Rumieniła się za każdym razem, gdy spojrzał na nią i to ją irytowało. Wyglądał na starszego, co zapewne kolidowało z jego prawdziwym wiekiem. Typowe u nastoletnich gwiazd. Jedną ręką przesunął opadającą na oczy grzywkę, by po chwili skrzyżować ramiona na piersi. Zobaczyła jak jego mięśnie ramion napinają się, a potem wracają do stanu pierwotnego. Jedyne co mogła teraz pomyśleć to tylko: ‘wow’ .
- Dobrze. Załatwione!- głos pana Jonasa, przywołał blondynkę do rzeczywistości- Jenna i chłopcy spędzą jutrzejszy dzień w wesołym miasteczku, które znajduje się pod miastem. Sądzę, że będziemy mogli załatwić te wszystkie atrakcje wyłącznie dla was, także przynajmniej fani nie poturbują Jenny i przy okazji chłopców. Wszyscy są za?- chłopcy przytaknęli.
- Ok., Jenna, jeśli mogłabyś spotkać się z nami jutro koło 9 na tyłach budynku, to pojechalibyśmy wszyscy razem- pan Jonas jeszcze raz uścisnął jej dłoń, a następnie wskazał synom, by zrobili tak samo- dalej, chłopaki. Mamy jeszcze dużo spraw do załatwienia przed jutrzejszym wypoczynkiem- nim członkowie Jonas Brothers zdążyli podejść, Rob zrobił krok w przód. Jego masywne ciało pozornie rzucało cień ponad nią. Uniosła do góry głowę i ujrzała szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny.
- Jestem Duży Rob, ochrona J Bro. To świetne dzieciaki, zobaczysz. No chyba, że pierw doprowadzą cię do szaleństwa- puścił jej oczko- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała lub masz jakieś pytania, oto moja karta. Ten numer z tyłu jest ważny, jeśli myślisz, że chłopcy są w jakimś poważnym niebezpieczeństwie. Zapamiętaj go. Jednakże nie sądzę, żebyś kiedyś go używała, ale to tak na wszelki wypadek. Dobra, chłopaki. Ruszcie te swoje zgrabne tyłeczki i idziemy!- głos Roba odbijał się echem od ścian. Jenna mogła powiedzieć, że kocha on chłopców jak własną rodzinę. Uśmiechnęła się mimowolnie.
Chłopcy podeszli i uścisnęli jej dłoń, przed opuszczeniem pokoju wraz z Dużym Robem. Joe uśmiechnął się do niej, kiedy ściskał lekko jej rękę. Jenna poczuła jak jej twarz robi się gorąca.
- Będę cię obserwował- mruknął, po czym obrócił się i wyszedł z pokoju. Jenna patrzyła za nim w szoku.
‘Świetnie’ pomyślała ‘Wygląda na to, że zajmie mi trochę czasu przywyknięcie do tego osobnika’.
**
- Myślę, że nie jesteś na to przygotowana, Jenna- blondynka poczuła ciepły oddech, muskający jej ucho, a czyjaś ręka chwyciła ją za przegub lewej ręki. Spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej z uniesioną do góry brwią.
- Nienawidzę cię- warknęła. Nagle poczuła, jak coś szarpnęło ją w dół. Coraz szybciej i szybciej. Krzyczała, ściskając mocniej czyjąś rękę. Już sama nie wiedziała kogo, w głowie jej wirowało. Miała wrażenie, że jazda z niesamowitą prędkością w dół trwała wieczność. Z jej gardła wydobywały się krzyki i jęki na przemian, dopóki nie poczuła, że zaczyna jej brakować powietrza. Powód? Z nerwów przestała oddychać na kilka sekund, a serce kołatało jej w piersi, jak jeszcze nigdy. Z kolejnym szarpnięciem, kolejka górska zaczęła zwalniać.
Chłopcy, siedzący obok niej, roześmiali się, gdy jazda po diabelskim torze dobiegła końca. Zaczęli rozpinać pasy bezpieczeństwa i wstawać ze swoich dotychczasowych miejsc.
Oprócz Jenny.
Blondynka siedziała niczym mały, wystraszony króliczek, odmawiając puszczenia czyjeś ręki, którą ściskała ze wszystkich sił.
- Um, Jenna?- spytał Kevin najłagodniej jak umiał- Możesz puścić moją rękę? Tak się składa, że potrzebuję jej do gry na gitarze, a zaraz nie będzie się do niczego nadawała, bo mi ja złamiesz- Jenna powierciła się na siedzeniu, by po chwili wstać na lekko drżących nogach. Kiedy Kevin również się podniósł, trzepnęła go lekko w ramię.
- Ty pacanie! Mówiłeś, że ta jazda nie będzie przerażająca!- dziewczyna kipiąc ze złości, zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
- Pacanie? Nie słyszałem tego słowa od czwartej klasy- wtrącił Nick, wkładając do ust gumę.
- I kiedy to było? Dwa tygodnie temu? Przepraszam, ale chyba muszę się ocenzurować, przebywając w waszej obecności- mruknęła- nie będę demoralizować młodzieży- puściła oczko do Nicka, a po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. Jenna myślała o tym, że już od dłuższego czasu tak świetnie się nie bawiła.
Była kłębkiem nerwów rano, kiedy przygotowywała się na spotkanie z jej podopiecznymi. Nie była w stanie dokładnie określić czym tak naprawdę się denerwowała- jej nową pracą czy sposobem w jaki reagowała na jednego z braci. Jednakże zaobserwowała, że podczas dzisiejszego poranka zwracała większą uwagę na swój wygląd. Starannie ułożyła włosy i wybrała ulubione, ciemne jeansy. Oczywiście, godzinę później, wszystkie jej wysiłki nie miały większego znaczenia. Jazda na kolejce zrobiła swoje i jej uczesanie, mówiąc prosto, szlag trafił.
W ciągu tych kilku godzin, które spędziła z JB, poczuła się znów jak nastolatka. Poznała tez lepiej samych chłopców. Miała słuszność co do Nicka, był bardzo dojrzały jak na swój wiek. O samej muzyce mówił z wielką pasją, a gdy wspominał o występach przed tysiącami ludzi, jego oczy błyszczały dziwnym blaskiem. Lubiła słuchać jego, czasem ostrych i sarkastycznych komentarzy nt. dziecinnego zachowania starszych Jonasów. Zrozumiała, iż mimo że Nick jest cichy, ma niesamowite poczucie humoru.
Kevin był człowiekiem pełnym energii i niesamowitym gadułą. Mówił tak szybko i często, że ledwo mogła wtrącić swoje dwa grosze. Aczkolwiek, jak już się jej udało porozmawiać z najstarszym z braci, miała przy tym niezły ubaw. Kiedy weszli na teren wesołego miasteczka, Kevin zasypał ją lawiną pytań i sprawił, że przy udzielaniu odpowiedzi, czuła się bardzo komfortowo. Nie popędzał jej i nie narzucał się… po prostu słuchał i oczywiście komentował, jak to Kevin.
Joseph zaskoczył ją najbardziej. Spodziewała się, że przebywając w jego obecności będzie ciągle kłębkiem nerwów. Jednak stało się całkiem inaczej. Była odprężona i zdała sobie sprawę, że mają podobne poczucie humoru. Chłopak zdążył już rzucić kilka dowcipnych uwag nt. jej osoby. Natomiast za każdym razem, gdy odrzucała swoją głowę do tyłu ze śmiechu, po tym co zrobił lub powiedział, patrzył jej w oczy z dużym uśmiechem na ustach. Wydawało jej się, że pochlebiało mu, gdy śmiała się z jego żartów.
Wesołe miasteczko było puste, nie licząc ich czworga i Big Roba. Polubiła ochroniarza chłopaków od razu. Oboje lubili muzykę R’n’B i spędzać wakacje w cichych, spokojnych miejscach. Była wzruszona tym, jak bardzo był za chłopcami i ciężko byłoby po prostu przejść obok Dużego Roba obojętnie. Jenna wiedziała, że jej nowa praca może przynieść ze sobą niesamowite przeżycia…
- Ooo! Dom strachów!- krzyknął Kevin z uśmiechem od ucha do ucha. Natychmiast chwycił blondynkę za dłoń i zaczął prowadzić ją za sobą w stronę budynku.
- Kevin, bo zaraz wyrwiesz mi ramię, a wtedy nie będę miała cię czym bić- jęknęła Jenna, próbując spowolnić krok. Nick, który szedł przed nimi, dokładnie przyglądał się nawiedzonemu domowi ze skupioną miną.
- To wygląda na dom, który się ‘zwiedza’ na piechotę. To jak, ludzie? Ostatnia atrakcja zanim opuścimy to miejsce?- Nick nie poczekał na odpowiedź, tylko puścił się biegiem ku wejściu. Kevin ruszył za nim, próbując go dogonić.
Joe stanął obok niej, szturchając ją lekko dla frajdy w ramię. Podniosła głowę lekko do góry, by sekundę później zobaczyć swoją twarz w jego czarnych okularach z czerwonymi oprawkami. Spostrzegła swój uśmiech w odbiciu i pokręciła głową chichocząc cicho.
„Jestem szczęśliwa”- pomyślała, ruszając, ku nawiedzonemu budynkowi…
***
Joe uwielbiał patrzyć na jej uśmiech. Gdyby tylko mógłby robić to przez cały dzień, codziennie… Chciałby.
Ilekroć się śmiała, odrzucała swoją głowę do tyłu, pozwalając na to, by jej chichot stawał się bardziej wyraźny. Miała zaraźliwy śmiech i słyszał go nawet, gdy szedł za nią kilka metrów dalej z Dużym Robem przy boku. Jej oczy ‘tańczyły’, gdy któryś z jego braci powiedział coś śmiesznego. Miała taki wyraz twarzy, że trudno było być skupionym, rozmawiając z nią.
Czuł dziwne uczucie satysfakcji, kiedy śmiała się z czegoś, co powiedział. Był przyzwyczajony do rozśmieszenia dziewczyn, przecież robił to dość często. Ale sposób, w jaki na niego patrzyła Ona, po wybuchu śmiechu…cóż, jego serce biło wówczas odrobinę szybciej.
Kiedy dotarli do nawiedzonego domu, Joe przemknęła przez głowę myśl, że chciałby być w nim tylko z nią…Kochał swoich braci i lubił spędzać z nimi czas, ale chciałby choć przez chwilę porozmawiać nią sam, bez świadków. Nawet przez minutę.
- I jak, dobrze się bawisz?- spytał trącając ją lekko ramieniem. Jenna popatrzyła na niego z lekkim uśmiechem.
- Jasne, jesteście strasznie zabawni. Nie mogę uwierzyć, że moją pracą są właśnie takie wypady z wami- Joe sam się uśmiechnął.
- Cóż, jesteśmy szczęściarzami, że ktoś taki się nam trafił. Aha, i fajnie jest też widzieć kogoś, kto śmieje się z żartów Kevina. To biedne dziecko, ledwie wywołuje śmiech…
- Ej, bądź miły- popchnęła go lekko, śmiejąc się- zakładam, że dziewczyny śmieją się ze wszystkiego co powiesz, tylko dlatego, żeby ci zaimponować, a ty nie możesz znieść myśli, ze ktoś inny może to robić lepiej, huh?- Joe zdjął swoje okulary, zakładając je za czarny t-shirt. Rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Czyli, jak się śmiejesz z czegoś, co powiem, to starasz się zrobić na mnie wrażenie?- spytał dociekliwym tonem, unosząc do góry brwi.
Jenna roześmiała się, wyciągając okulary zza jego kołnierzyka i po chwili założyła je. Zaczęła biec, by dogonić pozostałą dwójkę braci. Odwróciła się jednak na sekundę.
- Joe, gdybym była trochę młodsza, powiedziałabym, że ze mną flirtujesz- wystawiła mu język- Dalej, Rob! Potrzebuje twojej ochrony w tym…czymś…- krzyknęła zanim zniknęła w nawiedzonym domu.
- Powiedziałbym raczej, że ta dziewczyna potrzebuje ochrony od ciebie- powiedział ochroniarz, kiedy minął Joe i udał się za Jenną do budynku.
***
„Flirtował ze mną” powiedziała niemal szeptem sama do siebie. Tymczasem inna myśl zawitała w jej głowie.
„A ty flirtowałaś z nim” natychmiast skarciła samą siebie. Nie mogła ryzykować stratą swojej pracy przez jakiś przelotny flirt. Wiedziała, że może swoje nowe zajęcie wykonywać precyzyjnie z sympatyczną grupą ludzi przy boku. Niekoniecznie bawiąc się w flirty.
„Nie strać tego przez jedną przystojną twarz”- Jenna przypomniała sobie.
Wewnątrz nawiedzonego domu było naprawdę świetnie. Czuła chłodne powietrze na swej rozgrzanej twarzy. Stała sama jak palec w wejściu głównym, nie bardzo wiedząc w którą stronę się udać. Oba korytarze, zarówno ten na lewo jak i na prawo były identyczne. Wokół niej było ciemno nie licząc blasku światła wpadającego z otworu drzwiowego za nią.
- Chłopaki?- zapytała, czując dziwny ucisk w gardle. Niepewnie weszła do najbliższego pokoju, łudząc się, że może tam będą. Jej pech. Przeklęła cicho pod nosem.
- Naprawdę, bardzo zabawne! Proszę, przejdźmy przez dom przyprawiający mnie o gęsią skórkę razem… Jestem tylko słabą, niewinną kobietą!- Jenna rozejrzała się dookoła, głupio uśmiechając się sama do siebie. Ona, niemal 25-letnia kobieta najzwyczajniej w świecie miała zwykłego pietra przed głupim domem strachów, zrobionym dla dzieci. Przeszła do następnego pokoju. Jeszcze więcej ciemności i tylko dwie lampki na dwóch ścianach.
- Świetnie. Zgubię się w nawiedzonym domu a oni mnie tu zostawią…- powiedziała głośno.
- Może jeszcze nie dziś- usłyszała za sobą głos. Szybko odwróciła się, gotowa do obrony- spokojnie, pando kung-fu. To tylko ja- Cień zrobił krok w przód i rozpoznała twarz Joe w niewyraźnym świetle. Jego brązowe oczy wydawały się teraz niemal czarne, w których miotała się iskierka rozbawienia jak zobaczył ją tak wystraszoną.
Trzepnęła go swawolnie w ramię.
- Gdzie wyście się podziali? Nie, że zwracam uwagę czy coś, ale pomyślałam, że Nick może potrzebować ochrony. Od Kevina oczywiście- zażartowała.
Joe zachichotał cicho, a jego oczy znów spotkały jej. Zarumieniła się lekko.
„Boże. Muszę się nauczyć to kontrolować” pomyślała, przygryzając lekko dolną wargę.
Chłopak wyciągnął ku niej rękę. Popatrzyła na ten gest i zawahała się. Podszedł bliżej.
- Chodź, pokażę ci drogę- nie poczekał na odpowiedź. Złapał jej dłoń i zaczął prowadzić w kierunku innego pokoju. Słyszała coraz wyraźniejsze głosy ich współtowarzyszy.
Aczkolwiek teraz mogła się skoncentrować tylko na tym jak miło i bezpiecznie czuła się, trzymając ciepłą rękę Joe, kiedy wyprowadził ją z upiornego pokoju…
**
Jenna usiadła nad laptopem, garbiąc się. Co chwila przerzucała wzrok z ekranu komputera na notatki, w których zapisane były informacje po serii wywiadów z załogą zespołu, menagerami i oczywiście z Jonas Brothers na temat zbliżającej się trasy. Zaczął się dla niej ciężki tydzień i musiała wydać oświadczenie do prasy przed jutrzejszym południem. Ilekroć zaczynała coś pisać, chwile potem traciła całkowitą wenę.
Minęły już trzy tygodnie odkąd została zatrudniona. Spędzała niemal każdy dzień z ludźmi pracującymi dla Jonas Brothers, starając się nawiązać z nimi jak najbardziej koleżeńskie stosunki. Byli tam specjaliści od oświetlenia, pirotechnicy, zespół, styliści, kierowcy ciężarówek, kierowcy autobusu, ochrona… Wciąż nie mogła uwierzyć, że potrzeba aż tylu osób, by przygotować całą trasę koncertową jak najbardziej profesjonalnie i bez żadnej wpadki.
Odchyliła się do tyłu na krześle, obejmując wzrokiem swoje mieszkanie. Jej puste mieszkanie. Cenne rzeczy schowała, a te co zostały, były już dawno pochowane w walizkach. Miała opuścić swoje „cztery ściany” na kolejne cztery miesiące. Była gotowa wyjechać stąd jutro o 6 rano i rozpocząć ‘wycieczkę’ z bożyszczami nastolatek po Stanach. Oficjalny koncert rozpoczynający kilkumiesięczną trasę koncertową miał być pojutrze w L.A. i szczerze powiedziawszy, Jenna nie mogła się już doczekać ich występu. Popatrzyła na oprawione w brązową ramkę zdjęcie położone na biurku i uśmiechnęła się.
Pan Jonas kilka dni temu wręczył jej z dużym uśmiechem zdjęcie pt. „Witamy w rodzinie”. Fotografia została zrobiona niespodziewanie, kiedy Jenna i J. Bro. skończyli uzgadniać wszystkie ważniejsze sprawy w związku z trasą i rozluźniali się w zielonym pokoju. Kevin patrzył wprost na aparat, uśmiechając się pobłażliwie. Swoje ramię położył na oparciu sofy tuż za Nickiem, który wskazywał coś ponad kamerą. Jenna opierała się o Nicka, a jej twarz rozświetlona była dużym uśmiechem. Wiedziała dokładnie, kto sprawił, że się tak wówczas śmiała. Patrzyła bezpośrednio na Joe, który miał z niej ubaw, wtykając jej palce między żebra, co sprawiało, że postura dziewczyny była odrobinę skrzywiona.
Podczas gdy starała się trzymać zawodową odległość między nią a chłopcami, wydawało się, że w ich towarzystwie stawała się znów tą 16 dziewczyną. Czerwieniąc się, jąkając i spuszczając wzrok na swoje stopy, tak, że długie włosy zakrywały jej twarz. Powiedziała sobie tydzień temu, że nic nie jest warte tego, by mogła stracić tą pracę. Aczkolwiek jej intensywny, a czasem nawet za intensywny pociąg do jednego z członków zespołu sprawiał, ze zapominała o swoim postanowieniu.
„To tylko zauroczenie. Oczywiście jest pociągający i przystojny, ale jest tylko chłopcem… Minie z czasem”- pomyślała, chyba z dziesiąty czas tego samego dnia.
Jenna w końcu odłożyła ramkę ze zdjęciem na miejsce i wróciła do pracy nad oświadczeniem. Spojrzała na zegarek: 23:11. Uśmiechnęła się. I pomyślała życzenie.
„Chcę żeby to lato było najlepszym w moim życiu”.
***
Następnego dnia…
...