[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KLOBERTYN CZY BOŻY ANIOŁ?
- Kuba! - Mama zawołała z kuchni zniecierpliwionym głosem - trzeci raz proszę cię żebyś wyniósł śmieci.
- Magda nie może? - Kuba wykrzywił się z niezadowoleniem. Gra, którą dostał od Maćka pochłaniała go bez reszty. Wymagała sprytu i niezwykłej odwagi. Śmieci przecież mogą poczekać do rana. Za oknem już i tak ciemno. Wczoraj, kiedy Kuba szedł do śmietnika, był prawie pewien, że ktoś go śledził. Wyraźnie widział jakieś błyszczące oczy, zupełnie takie, jak u Witka podczas meczu koszykówki, albo u pani Kowalskiej, która podglądała go zza franki. Czyli zupełnie podobne do oczu Klobertyna, którego Kuba musiał pokonać w tej grze od Maćka. Ale w grze wszystko było łatwiejsze, prostsze. W niej Kuba mógł użyć magicznych mocy. W realu – jak nazywał świat poza grą - coraz częściej natrafiał na sytuacje, w których czuł lęk.
- Nie proszę Magdę tylko ciebie - usłyszał znów głos Mamy - taki wieczorny spacer dobrze ci zrobi. Rzadko ostatnio wychodzisz z domu.
- Chodzę do szkoły – mruknął Kuba dziwnie rozdrażniony.
- Ale na zajęciach sportowe już nie - wtrąciła Magda - ani na łyżwy z Jackiem
- Muszę? - Kuba nastroszył się jak kogut przed walką - ty Magda nie będziesz mną rządzić.
Tata podniósł głowę z nad kreślarskiej deski. Popatrzył na Kubę wnikliwie.
- Łyżwy to przyjemność - powiedział - ale sportową klasę wybrałeś sobie sam. Takie pozalekcyjne zajęcia to obowiązek. Przyjemny obowiązek.
Kuba zaczerwienił się. To prawda. Jeszcze do niedawna uwielbiał grać w kosza. Dopóki Witek nie zaczął na niego tak dziwnie patrzeć. Piłka wtedy jakby omijała kosz, chłopaki się wściekali a Witek przezywał go od patałachów. A te Witkowe oczy, to zupełnie jak oczy Klobertyna. Złośliwe, przenikające do szpiku kości.
- Kuba! - Mama traciła cierpliwość - śmieci czekają
Tata popatrzył na Kubę z wyrzutem, więc Kuba wstał włożył kurtkę i naciągnął czapkę głęboko na oczy.
- Ręce ci się trzęsą synku- zauważyła Mama - źle się czujesz?
- Nie - zaprzeczył gwałtownie - tylko się trochę boję
-Kogo? - Tata zapytał ze zdziwieniem
- Klobertyna . .
-A któż to taki?
- Duch Złych Mocy. On potrafi się wcielać w różne osoby. Wyskakuje z gier komputerowych i szuka swoich ofiar w realu. Może na przykład zawładnąć Witkiem albo nawet panią Kowalską.
- Co za bzdury - zdenerwowała się Mama
- Wy niczego nie rozumiecie! - rozzłościł się Kuba - Nie widzicie jak złe duchy krążą wokół nas?
- Może i krążą - powiedział poważnie Tata- ale te twoje chyba są trochę wymyślone. Chociaż Złemu Duchowi może właśnie zależeć na tym , żebyś się bał takich strachów jak ten twój Klobertyn. O kimś jednak zapomniałeś. Większym i silniejszym. Potrafiącym pokonać każdego złego ducha. Tego prawdziwego i tego wymyślonego.
- To każdy Anioł – wykrzyknęła Magda - oj, Kuba , przecież sam mi to kiedyś wyjaśniałeś.
-To ja już pójdę z tymi śmieciami - powiedział nagle zawstydzony Kuba.
- Twój Anioł Stróż zawsze cię ochroni- szepnęła Mama i nakreśliła na jego czole znak krzyża. Kuba odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się do Mamy i nagle strach z niego odpłynął jak burzowa chmura. Bez lęku zbiegł ze schodów podszedł do śmietnika. Kiedy wracał pani Kowalska pomachała mu przyjaźnie ręka przez szybę swojego okna.
- Hej Kuba - to Witek właśnie wyprowadzał psa na spacer - sorry za te ostatnie uwagi na meczu. Każdy czasem może mieć gorszy dzień . Jutro na pewno będzie lepiej. Przyjdziesz?
- Jasne - ucieszył się Kuba wbiegając na kolejne piętro tak lekko, jakby miał skrzydła u ramion. A może rzeczywiście jego Anioł mu ich pożyczył? Może tez po to, by Kuba mógł jak najszybciej wyrzucić tę głupia grę z Klobertynem do śmieci? I żeby na nowo zaufał Panu Bogu i Jego potężnym Pomocnikom?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]