pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

21. Pierścień z papieru Zygmunt Haupt – rola pamięci i jej przebłysków w twórczości pisarza

Zygmunt Haupt urodził się na Podolu 5 marca 1907 roku w Ułaszkowcach nad Seretem nieopodal Czortkowa i Kamieńca Podolskiego. Zmarł w 1975 w szpitalu w Winchester w stanie Wirginia (USA). dla Haupta ważne było wszystko, co zarejestrowała pamięć, ważny był cały ten obecny w nim świat dawny, inny, sprzed wojny, ale jakby i sprzed rozbiorów, nakładający się swą barwą na teraźniejszość, ważne były kontrasty grające ze sobą. Haupt był jednym z ostatnich pisarzy rosnących w duchu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Na pewno miał także potrzebną epikowi pamięć plastyczną, rysującą i malującą, scalającą to, co rozproszone. Stąd ta urzekająca wielowarstwowość narracyjna Haupta.Za puentę tych uwag o pisarstwie Zygmunta Haupta niech posłużą słowa : "Świat Haupta nienaruszony przez pośpiech, ten świat, w który wtopione są na zawsze jego wspomnienia, jego myśli - uwalnia, oczyszcza czytelnika, daje mu nową młodość, świeżość nietkniętych przeżyć i tę, na którą przecie czekamy zawsze, niespodziankę. Czy można dać więcej czytelnikowi?"

Opowiadania Haupta są opowiadane komuś, są gadaniem, gawędą. Występują w nich konstrukcje i zwroty oraz formy składniowe charakterystyczne wyłącznie dla żywej rozmowy, ciągłe pokazywania palcem i kuksania w bok, szarpania za ramię w pośpiechu, by partner rozmowy nazywany przez Haupta często perypatetykiem, nie przegapił przygody .Haupt jako pierwszy, wyprzedzając doświadczenia czynione w innym miejscu i o innej dobie, wprowadził do literatury polskiej całe pokłady mówionych gatunków mowy w stężeniu rozsadzającym literacki gatunek opowiadania od środka. Wszystkie teksty Haupta rozrywają sprzeczności. Ostre napięcia pomiędzy poetyckim artyzmem i potocznym potworzeniem, pomiędzy pokusą fikcji i potrzebą dawania natychmiastowego świadectwa, narracją i narwaniem, głosem autora i piskiem, szeptem lub bezsilnym płaczem rzeczy.

Dziś, przedwczoraj, wczoraj, jutro... czyli o pamięci Zygmunta Haupta 1. Cisza wokół pisarza trwa - z drobnymi przerwami - od lat. Wlasciwie do roku 1981 nie dostrzegano obecnosci Haupta w polskiej literaturze. Pomijano rowniez nazwisko pisarza w podrecznikach oraz wydawnictwach encyklopedycznych. Chlubnymi wyjatkami byly nieliczne teksty, m.in. artykuł Jozefa Czapskiego "O Haupcie", wydrukowany w paryskiej Kulturze w roku 1963, uwagi Jerzego Stempowskiego z okazji przyznania Hauptowi nagrody literackiej "Kultury" czy wzmianki w Szkicach o literaturze emigracyjnej Marii Danilewicz-Zielinskiej. W latach nastepnych pisano o nim od czasu do czasu w czasopismach emigracyjnych, krajowych drugoobiegowych oraz na poczatku lat 90. juz oficjalnie. Nie bylo tego jednak wiele.

2. Niejako oficjalnie uznano Haupta za tworce niedocenionego w ankiecie "Pisarze niedocenieni - pisarze przecenieni", ktora Wlodzimierz Bolecki przeprowadzil w odpowiedzi na prosbe Jerzego Giedroycia na lamach paryskiej Kultury w roku 1992. Nazwisko Haupta, pisarza niedocenionego, pojawia sie dwukrotnie. Krzysztof Koehler pisze: "Wciaz nie potrafi sie docenic pisarstwa Zygmunta Haupta", wtoruje mu Krzysztof Rutkowski: "Zygmunt Haupt. Jeden z najwiekszych artystow polskiej prozy. Jego uznanie przychodzi z trudem, bo on sam jest 'za trudny' na wspolczesne gusta. Inny z ankietowanych stwierdza: "Problem zaczyna sie wtedy, gdy ani ksiazkom, ani czytelnikom nie daje sie w ogole szansy". To wlasnie przypadek Haupta. Inna rzecz, iz pisarz nie zabiegal o rozglos. Nie doczekal sie rowniez wnikliwego krytyka, ktory przyblizylby wspolczesnemu czytelnikowi te zapomniana tworczosc.

3. Byc moze pokutujace wsrod badaczy przekonanie, ze Zygmunt Haupt jest pisarzem "trudnym", i to zarowno w odbiorze, jak i podczas wszelkich prob zmierzajacych do klasyfikacji jego dokonan artystycznych sprawilo, ze pisano o nim niewiele.

Tworczosc tego autora znana jest obecnie wlasciwie tylko historykom literatury, a szkoda, ze czytelnicy nie maja do dzis zbyt wielu szans zmierzenia sie z ta proza, ktora moglaby sie podobac.

Dorobek Zygmunta Haupta zamyka sie w dwoch tomach prozy: Pierscien z papieru, wydrukowany w serii Biblioteki Kultury jeszcze za zycia autora w roku 1963 oraz Szpica - wybor opowiadan rozproszonych w czasopismach, ktore przysposobila do druku Renata Gorczynska i opublikowala w paryskim Instytucie Literackim. Spuscizna literacka Haupta nie zostala jeszcze zbadana. Na badaczy czekaja teksty rozproszone po roznych czasopismach. Czekaja archiwa zlozone w 1982 roku w bibliotece Stanford University w Kalifornii, wsrod ktorych znajduje sie korespondencja pisarza z Jerzym Stempowskim, Maria i Jozefem Czapskimi, Jerzym Giedroyciem, Jozefem Wittlinem, Kazimierzem Wierzynskim, Tymonem Terleckim, Teodorem Parnickim i Janem Lebensteinem. Slady jego artystycznych prob mozna odnalezc juz w prasie przedwojennej, by wspomniec krakowski tygodnik As, na lamach ktorego debiutowal jako pisarz i zarazem ilustrator wlasnego artykulu w roku 1938. Podczas wojny swoje teksty i rysunki oglaszal m.in. w szkockim Dzienniku Zolnierza, londynskiej Polsce Walczacej, Wiadomosciach Polskich, a po wojnie w paryskiej Kulturze, nowojorskich Tematach i londynskich Wiadomosciach.

4. Jak pisac o tej skromnej z pozoru tworczosci, by nie pominac spraw dla niej najistotniejszych? W czym tkwi jej sila? Co wlasciwie sprawia, ze mimo uplywajacych lat warto o niej przypominac czytelnikom?

Proza Haupta przynależy do obszernego działu polskiej literatury, ktory nazywany jest literatura "malych ojczyzn". To okreslenie pelniace funkcje estetyczne i poznawcze zwiazane jest z tworczoscia m.in. Vincenza, Milosza, Konwickiego, Stempowskiego czy Wittlina. Stanislaw Vincenz w ksiazce Po stronie dialogu "mala ojczyzne" rozumie "jako miejsce spotkania licznych kultur, ludow plemion, wraz z ich dzielami, ich poezjami i mitami, ich sztuka i tradycja z daleka i bliska", a wiec wskazuje na jej dwa wymiary: lokalny i uniwersalny. To cel wypraw w przeszlosc, podrozy w glab pamieci.

W tworczosci autora Szpicy uwazny czytelnik dostrzeze wszechogarniajace pragnienie pisarza, by swa literacka aktywnosc skupic na nostalgicznym spojrzeniu w przeszlosc. Problem nie jest zjawiskiem nowym, gdyz proby wskrzeszania "wczoraj" w formie tematu literackiego zawierajacego doze elementow autobiograficznych pojawialy sie od dawna w polskiej literaturze. U Zygmunta Haupta obszar poszukiwan nie jest ograniczony tylko do jego biografii. Stanowi ona w tym przypadku punkt odniesienia kierujacy nasza uwage w strone innych przemyslen autora; okreslmy je umownie jako egzystencjalne. W centrum jego dociekan znajduje sie bowiem poczucie zmiennosci swiata i rzeczy, a takze korespondujaca z tym koniecznosc ciaglego przemieszczania sie, bo przeciez egzystencja oznacza m.in. "nie stac w jednym miejscu", przemijac. Rownie wazne dla pisarza jest pytanie: co zrobic, by mimo wszystko trwac, by cwiczyc pamiec, pielegnowac istnienie refleksyjne? Pisarstwo Haupta jest w tym kontekscie jakby proba nadawania pamieci nowych znaczen.

Mozna powiedziec, iz pisarz wyznacza sobie zadanie trudne do wykonania, chce ulozyc jak najwieksza mozaike, ktorej poszczegolne elementy naleza do jego prywatnych doswiadczen przeszlosci. Zadanie kierowane w strone pamieci jest niczym innym jak proba dotarcia do zdeponowanych w pamieci skladnikow indywidualnego bytu. Jak wspominano, czas zaciera slady, z przeszlosci mozna wyciagnac jedynie fragmenty. Czym wiec wypelnic puste przestrzenie mozaiki? W terazniejszosci, ktora w ulamku sekundy zamienia sie w przeszlosc, jest jeden sposob opanowany przez pisarza w stopniu doskonalym - zmyslenie.

Haupt skupia swa uwage na pokazaniu i analizie relacji, jakie lacza terazniejszosc z przeszloscia. Czyni to nie tylko w imie prawdy i satysfakcji, jakie niesie ze soba przypomnienie na przyklad rodzinnego Podola i czasow, w ktorych czul sie bezpiecznie. Ten zewnetrznie efektowny zabieg kusi odbiorcow jego prozy, chociaz nie stanowi jej rdzenia. Efekt jest zaskakujacy, wywolywane wspomnienia za kazdym razem prowadza do innych skojarzen, ktorych kolejne wersje pomnazaja szanse, jesli nie na odszukanie tego, czego sie szuka, wyczekuje, podejmujac trud badania zdarzen dokonanych, to moze na wybranie - niby z fotograficznego albumu - zdjecia, ktore najbardziej odpowiada oczekiwaniom. Procesy myslowe, wskrzeszania pamieci to jednak zjawiska na tyle wewnetrzne i subiektywne, ze Haupt nie odslania ich mechanizmow, co najwyzej przyczyne, ktora jest tesknota za tym, co bylo.

Taki "wlasny, jedyny, nieprzekraczalny swiat", nalezy wylacznie do przeszlosci. W nim obowiazuja jasne, klarowne zasady, wedlug ktorych sie zyje. Tam prawda ma jedna definicje, klamstwo jest zawsze klamstwem, przyjazn rzadzi sie swoimi prawami, a to, co otacza czlowieka, w kazdej chwili moze stac sie punktem wyjscia do spraw glebszych.

Trudna do zaakceptowania rzeczywistosc daje nostalgikowi, a Haupt jest nim bez watpienia, wiele mozliwosci oddania sie temu, co lubi, czyli poslugiwania sie przypomnieniem. W jego przypadku powtarzanie przeszlosci daje czytelnikowi korzysc podwojna, dostarcza wiedzy o tym, "co bylo", ale rowniez, co bardzo istotne, informuje rowniez o tym, "co jest". Terazniejszosc jest miejscem, ktore pozwala na dystans, tak potrzebny, gdy chce sie spogladac za siebie, niezbedny, gdy porozrzucane fragmenty przezyc, ktore z roznych powodow terazniejszosc chce zawlaszczyc, nalezy ustawic w pewnej statycznej hierarchii. Terazniejszosc, a raczej jej trudny do przyjecia charakter, usprawiedliwia rowniez potrzebe nostalgicznych podrozy w przeszlosc, o czym nie nalezy zapominac, pytajac o celowosc powrotow.

Dom jest bez watpienia miejscem, ktore u Haupta uruchamia w jednej chwili projekcje obrazow czasu przeszlego. To miejsce wypelnione jest wszak ogromna liczba drobnych przedmiotow, ktore mialy tam swe stale miejsce, i ktore stanowia pretekst do wznowienia doswiadczen umiejscowionych w przeszlosci, sa jakby tym, co pobudza nasza wyobraznie, konserwuje pamiec. Nalezy tu dodac, iz owo "intymne doswiadczenie" nie odnosi sie wylacznie do "prywatnej ojczyzny", bowiem ona stanowi tu jedynie metafore spraw uniwersalnych, wybiegajacych poza to, co znajduje sie "miedzy domem i Seretem". Haupt powraca do czegos, co stanowi dla niego centrum calego swiata, a raczej zminiaturyzowany jego model, wraz z ustalonym systemem wartosci, prawami, obyczajami. Tam tkwi jego terazniejsza pewnosc. Mozna by przypuszczac, iz trudnosci zwiazane z wyrazeniem niewyrazalnego sprawia, ze lektura opowiadan Zygmunta Haupta bedzie utrudniona z powodu mnogosci spraw, ktorych w jednej chwili dotyka. Nic bardziej mylnego. Autor panuje nad swymi emocjami, wiec choc zarzuca nas bardzo pojemnymi w tresc obrazami, nie mamy watpliwosci, na co nalezy zwrocic uwage, moze raczej, co stanowi ow niepodwazalny fundament zhierarchizowanych podlug waznosci spraw stanowiacych fundament jego pamieci.

Pisarz dziala tu swiadomie, zdaje sobie bowiem sprawe, ze stosujac to, za co niektorzy okreslaja go "trudnym", "osobnym" badz zgola "nieczytelnym", a co nazwac mozna odejsciem od przyjetych przez literature mozliwosci gatunkowych ma znacznie wieksze szanse na dotarcie do tych trudno uchwytnych, ulotnych chwil, czesto skrytych w sprawach i przedmiotach z pozoru niewartych uwagi, pozwala otrzec sie o "wiecznosc". Konsekwentne zmierzanie ku przeszlosci jest u niego wlasnie forma trwania.

5. W swiecie prozy autora Pierscienia z papieru fikcja pozwala przede wszystkim na gre wyobraznia, zonglowanie slowem, tasowanie motywow, czynienie wszystkiego, co dostepne artyscie, by sztuka, ktora tworzy, wyrazala prawde. Choc czesto skryta pod teatralna, maska, lecz zmierzajaca do przedstawienia swiata tak "jak gdyby" to bylo naprawde. U Haupta "jak gdyby" staje sie koniecznoscia patrzenia na rzeczywistosc, bo tylko to, co wymyslone, pozwala dotrzec do swiata takiego, jakim jest w istocie.

6. Lektura opowiadan Zygmunta Haupta jest obserwacja ciaglego spektaklu ruchomych obrazow, miejsc, zdarzen, ludzi. Nieustanna zonglerka gatunkow, jezyka, narracji, ustawianie konstrukcji fabularnej tylko po to, by wowczas, gdy brakuje juz tylko jednej karty, zdmuchnac wszystko i zaczynac od nowa, sluzy jednemu: przekazaniu czytelnikowi w miare wiernie i od razu wszystko, skoro za chwile mozna zapomniec. Podstawowa trudnosc tkwi w tym, jak opisac niepowtarzalne. Temu celowi sluzy forma opowiadan. Mylilby sie jednak ten, kto chcialby zamknac te male formy prozatorskie w znanych wszystkim gatunkach literackich. Jak wiec nazwac te proze? Zwazywszy, ze Haupt traktuje odbiorce swoich tekstow jako potencjalnego partnera w toczacej sie rozmowie, stosuje swoista odmiane gawedziarstwa osnutego na faktach zaczerpnietych z wlasnej biografii. Nie jest to jednak zwykle gawedzenie, pisarz stara sie przeciez przekazac cos bardzo ulotnego, trudnego do uchwycenia za pomoca sprawdzonych technik pisarskich, szuka wiec sposobu, by swoje wewnetrzne przezycia wypowiedziec. Wydaje sie, iz proza stylizowana na ustna opowiesc jest najbardziej pojemnym sposobem snucia opowiesci o sprawach waznych z roznych powodow.

To nie wszystko, jesli chodzi o cechy gatunkowe tej prozy. Nie zapominajmy, ze pisarz byl rowniez malarzem, dlatego czesto piszacy o Haupcie wskazuja na "malarska" strone swiata przedstawionego w malych formach. Artysta piszac jakby maluje pelen szczegolow "wlasny swiat", zachecajac nas w ten sposob do blizszego obcowania z rzeczywistoscia Galicji Wschodniej, ktora gosci na jego obrazach najczesciej. Ale przeciez tematow jest wiecej.

Obrazy Haupta, bo chyba w ten sposob mozna rowniez okreslac material prozatorski, ktory tu omawiamy, pokazuja, jak za sprawa zewnetrznych doznan, jakie nam oferuja, mozna docierac do spraw ukrytych w ich wnetrzu. I co najwazniejsze, ucza wrazliwosci tak potrzebnej do szukania odpowiedzi na proste z pozoru pytania, ktore czesto zadajemy.

Opowiesci Zygmunta Haupta ukladaja sie, zdaniem Marii Danilewicz-Zielinskiej, w forme eseju krajoznawczego, dodajmy, nie pozbawionego odniesien historycznych. Wraz z pisarzem wedrujemy po zakamarkach Podola, zwiedzamy Gorgany, konskie jarmarki, rozmawiamy z przygodnie spotkanymi ludzmi, przeprawiamy sie przez Dniestr, zagladamy do chat lepionych ze slomianych oklotow i gliny, izb jak z obrazow Chagalla, mijamy figure kamienna, obielony wapnem krzyz na rozstajach drog i wciaz przed siebie, przez "kraj plaski jak tarcza, pod lukiem nieba, otwarty i pusty". Tam powracal Haupt najchetniej, by odzyskac samego siebie. Malowal wiec Podole w kazdym najdrobniejszym szczegole, czerpiac garsciami z kultury, gwar tamtego regionu, cytujac przyspiewki, dowcipy, powiedzenia, oddajac obyczaje i nazewnictwo, by byc wiernym czasem najdrobniejszym szczegolom. Dlatego dociekliwy czytelnik chcac wiedziec, co znacza te wszystkie posmyki, szynkle, balabony, kalataly, szeptuny oraz inne elementy konskiej uprzezy czy lokalne okreslenia przedmiotow codziennego uzytku, musi podjac trud poszukiwan w slownikach regionalizmow. Uszczegolowienie opisu swiata przedstawionego podnosi jego autentyzm, dodaje mu barw. Sposob patrzenia zmienia sie jednak zasadniczo, gdy pamiec odtwarza doswiadczenia wojenne i emigracyjne. Pomimo precyzji w szkicowaniu przedmiotu wspomnien, pisarz wypatruje okazji, by w sprzyjajacych momentach uciekac w strone dygresji, szukac sposobu zwiazania tego, co nastapilo "pozniej" z tym, co juz "bylo".

7. Pozostalo jeszcze owo "jutro...", slowo zaczerpniete z tytulu jednego z ostatnich opublikowanych za zycia autora opowiadan. Niestety, o przyszlosci Haupt nie napisal nic. Moze wolal skupic swa uwage na rekonstrukcji przeszlosci, zabierajac czytelnika w "podroz sentymentalna po tej ziemi, ogladanej przez muslin wyobrazni", niz planowac niewiadoma przyszlosc. Albo po prostu byl jednym z tych, o ktorych austriacki pisarz Robert Musil napisal w swym dramacie Marzyciele:

"Sa nimi ludzie pozornie pozbawieni uczuc. Wedruja, przypatrujac sie, co robia inni, ktorzy na swiecie czuja sie swojsko. I niosa w sobie cos, czego nie czuja. Kazdej chwili spadaja poprzez wszystko w bezdenna otchlan. Nie tonac przy tym. W stan stworzenia".

DESZCZ
Niektóre sprawy zapamiętuje się w życiu na zawsze. Pamietam na przykład jeden deszcz. Musiałem być przez jeden dzień w tym miejscu, obcym, nieznanym mi dotąd, byłem tam przez cały dzień i deszcz padał przez dzień cały, i zaledwie ustał nad wieczorem. Kiedy przyjechałem tam rano, wcześnie, to przyjechałem już za tego deszczu. To było lato i ciepło i nic właściwie nie dolegało owego dnia, tylko deszcz. Było zielono, jasna zieleń wczesnego lata, jasna, srebrzysta, i dlatego srebrzysta, że była zaciągnięta szarugą tego deszczu. Na stacji kolejowej trzeba było poczekać, może na to ażeby ten deszcz trochę przestał tak padać bo nie było nan rady, deszcz ulewny, ciągły. Potem jak miałem tam pobyć cały dzień, to i przyzwyczaiłem sie do tego deszczu, jakby należał on do krajobrazu, jakby tu nie miało nigdy być co innego tylko deszcz. Bo ani przedtem tam nie byłem nigdy ani potem. Mogłem sie domyślać jak tam było za sucha, za pogody i słonca, ale wtedy kiedy byłem to był deszcz i zielono. Pamiętam zieleń tego miejsca, jakby zieleń ta, jak farba przez ten deszcz rozpuszczona, zafarbowała wszystko na zielono. Powiedziałem tu przedtem "szaruga". Otóż nie, nie była to szaruga. Było coś świeżego, żywego w tym deszczu, padał prosto, nie zacinał, nie zalewał szyb okiennych ani ścian, ale w jakiś stanowczy, zdecydowany sposób gdzie tylko było obrócić oczy leżał pionowo na tym zielonym krajobrazie z zieleni drzew. Byłem tam wtedy przez cały boży dzień. I było tam pusto, bo i deszcz, wiec wtedy ludzie się chowają, i poza tym był to jeszcze półsezon, więc tych ludzi mało. A więc opustoszałe ?wirowane chodniki, "deptaki", nie żwirowane ale wysypane żużlem, to pamiętam, sztachety domów i willi, cienisto od drzew wysadzających te ulice, rynny chlustające wodą deszczową, mokre liście. Czasem przelatywał jakiś milczący ptaszek i to było całe życie, lot skośny ptaka z jednego mokrego schroniska w inne. Nawet nie pamiętam jakie tam było niebo, bo wszędzie były drzewa i przysłaniały je. Nie było także ani powiewu, może zaciągnęło chmurami i musiały się wypadać i wtedy nie miało go być więcej, tego deszczu.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl