pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Milburne Melanie
Zemsta milionera
Gemma Landerstalle jest dziedziczką wielkiej fortuny i sieci znanych hoteli.
Jednak by otrzymać majątek, musi szybko wyjść za mąż – taki jest warunek
apodyktycznego ojca. Niestety, potencjalny kandydat wycofuje się w ostatniej
chwili. Dowiaduje się o tym milioner Andreas Trigliani. Od dawna czekał na
okazję, by zemścić się za to, co wydarzyło się dziesięć lat temu. Jako młody
chłopak pracował wtedy w hotelu Landerstalle w Sydney i padł ofiarą
perfidnego zachowania Gemmy...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Ależ ty musisz się ze mną ożenić! - nalegała z rozpaczą Gemma. - Do moich urodzin pozostał niecały
tydzień. Jeśli tego nie zrobisz, stracę wszystko!
Michael był jej ostatnią nadzieją.
- Nie mogę - powiedział, starannie unikając jej wystraszonego wzroku. - Myślałem, że potrafię, ale nic
z tego. To nie byłoby w
porządku.
- Dlaczego walka o to, co mi sie prawnie należy, ma być nie w porządku? Zgodziłeś się na moje wa-
runki, na litość boską!
- Wiem, ale sprawy wyglądają teraz inaczej. Wpatrywała się w niego z narastającą paniką.
- Chcesz więcej pieniędzy? - spytała, obliczając w myślach, jaką sumę mogłaby wycisnąć dodatkowo
z majątku zmarłego ojca. - Czy o to chodzi?
Obrócił wózek inwalidzki ze zręcznością, którą zawsze w duchu podziwiała.
- Słuchaj, Gemmo, sama rozumiesz... Nigdy nie będę dla ciebie prawdziwym mężem...
- Nie chcę prawdziwego męża! Ty wiesz o tym najlepiej.
- Przepraszam... Musisz podejrzewać, że celowo cię zawiodłem, ale tak nie jest.
W oczach Gemmy pojawiły się łzy, lecz powstrzymała je siłą woli.
6
MELANIE MILBURNE
- Nie dam sobie rady bez ciebie. To tylko sześć miesięcy. Marne sześć miesięcy! Czy proszę o zbyt
wiele?
Znowu odwrócił wzrok.
- Mam inne plany... Zamierzam wyjechać. Może za granicę... Czuję, że muszę jakoś oddzielić swoją
przyszłość od przeszłości.
- A co z moją przyszłością? - spytała. - Tylko ty możesz mi pomóc. Mam niecały tydzień, żeby wyjść
za mąż, inaczej...
- Słuchaj, naprawdę mi przykro, ale... nie mogę tego zrobić. Musisz znaleźć kogoś innego.
Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Spójrz na mnie. Raczej nie przypominam teraz modelki. Jakim cudem znajdę męża w niecały ty-
dzień?
- To nie mój problem. Poza tym nie powinnaś przez cały czas przejmować się swoim wyglądem. Nie
masz się czego wstydzić.
Istotnie, nie mam, pomyślała, ogarnięta poczuciem winy. Z wyjątkiem faktu, że bezmyślnym
postępkiem zniszczyła im obojgu szansę na normalne życie.
Nawet teraz, niemal pięć i pół roku później, nie mogła zrozumieć ponurej akceptacji, z jaką Michael
przyjął konsekwencje tamtego koszmarnego dnia. Ani ona, ani Michael nie pamiętali samego
wypadku, i przynajmniej za to, jak przypuszczała, powinni być losowi wdzięczni. Przypominała sobie
jak przez mgłę, że jechała do domu Michaela po kolejnej zapamiętałej kłótni z macochą, ale szczegóły
tej sprzeczki były ukryte głęboko w zakamarkach mózgu.
ZEMSTA MILIONERA
7
Michael nigdy otwarcie nie obwiniał Gemmy, chociaż ostatnio wyczuwała w nim subtelną zmianę.
- Muszę iść - rzucił w napiętą ciszę. - Ktoś po mnie przyjedzie. - Uruchomił wózek, podjechał do niej
i wyciągnął rękę. - Do widzenia, Gemmo. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Naprawdę.
Sądzę, że najlepiej będzie, jeśli się już nie zobaczymy. Oboje powinniśmy zostawić za sobą... tamten
dzień.
Spojrzała mu głęboko w oczy, miała wrażenie, że zbija ęo tym z tropu.
- Zegnaj, Michaelu - powiedziała, przybierając z wysiłkiem chłodny, obojętny ton głosu, choć czuła
się, jakby wszystko pękało jej w środku.
Stała nieruchomo niczym posąg z lodu, gdy kilka minut później pojawił się młody człowiek, by
pomóc Michaelowi dostać się do samochodu, wyposażonego w specjalne urządzenie do podnoszenia
wózka. Zaraz potem odjechali przy wtórze kaszlu i krztuszenia się silnika starej furgonetki.
Gemma tkwiła nadal w drzwiach, kiedy przed jej małym domkiem zatrzymało się lśniące czarne
lamborghini. Przyglądała się, jak z luksusowego wozu wyłania się wysoki mężczyzna i rusza wielkimi
krokami w jej kierunku.
Nie mogła sobie przypomnieć, gdzie go widziała. Może to dawny gość hotelu Landerstalle? Z
pewnością otaczała go aura sukcesu. Poruszał się z niewymuszonym wdziękiem, szczupła,
muskularna sylwetka wskazywała, że musiał regularnie i ostro ćwiczyć. Miał ponad sześć stóp
wzrostu, lśniące, czarne włosy ułożone w modną fryzurę, która sprawiała jednocześnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl