pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

BEVERLY BARTON

 

Matka jego dziecka

(The mother of my child)

PROLOG

 

– Allison jest moją córką! – Spencer Rand wypuścił list z ręki, wyjrzał na patio i z fascynacją wpatrzył się w dziewczynkę, którą aż do tej chwili uważał za córkę swojej siostry. Allison siedziała w wielkim drewnianym fotelu ogrodowym, w którym jej drobna postać wydawała się jeszcze mniejsza, i czytała książkę. Na jej nosku opierały się okulary w drucianej oprawie.

– Twoją... i Pattie Cornell. – Stojący po drugiej stronie pokoju przy ścianie wyłożonej dębową boazerią Peyton Rand nie spuszczał wzroku z twarzy młodszego brata.

Spence uświadomił sobie, że nigdy nie zwracał większej uwagi na swą siostrzenicę. W ciągu ostatnich trzynastu lat widział ją zaledwie kilka razy. Zastanawiał się, czy gdyby wcześniej przyjrzał się jej uważniej, odkryłby to, co teraz wyraźnie rzuciło mu się w oczy?

Drobne ciało Allison, okryte workowatą sukienką, nosiło już w sobie zapowiedź kobiecości. Z pewnością gdy dorośnie, odziedziczy po matce zaokrągloną figurę. Ale twarz miała podobną do niego. Identyczne rysy, jedynie trochę delikatniejsze. Ten sam wyraz zamglonych szaroniebieskich oczu i pełne, szerokie usta. Brązowe włosy o rdzawym odcieniu sięgały dziewczynce aż do pasa, splecione w gruby warkocz.

– Od jak dawna o tym wiedziałeś? – zapytał Spence. – Czy cała nasza cholerna rodzinka była tego świadoma?

Ty... Valerie... ojciec? – Czy to możliwe, że przez tyle lat był ślepy? Jak mógł patrzeć na Allison i nie dostrzegać odbicia własnej twarzy?

– Przysięgam, że nie miałem o niczym pojęcia – odrzekł Peyton. – Dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy Valerie i Edward poprosili mnie, żebym przygotował nową wersję ich testamentu. Byłem zdziwiony, gdy wyznaczyli cię na opiekuna Allison. Zdziwiony, to zresztą mało powiedziane.

– Kiedy to było? Od jak dawna wiedziałeś? – Spence powtórzył pytanie.

– Od trzech lat.

Spence poczuł zalew emocji – gniewu, bólu, lęku i szoku, połączonych z niemal zapomnianymi wspomnieniami pierwszej miłości. W jego wyobraźni pojawiły się wizje gorących, pełnych namiętności spotkań z dziewczyną, której nie widział od ponad czternastu lat.

Pamiętał wyraźnie każde słowo listu swej siostry i popatrzył w oczy starszego brata, oczekując odpowiedzi na pytania, które zaczęły się formować w jego umyśle. Pragnął, by Peyton zaprzeczył słowom Valerie. Nie chciał być ojcem. Nie wyobrażał sobie, że mógłby sobie poradzić z odpowiedzialnością rodzicielstwa. W życiu, jakie wybrał, nie było miejsca na dziecko. Był samotnikiem, poszukiwaczem przygód, mężczyzną, który uwielbiał żyć intensywnie, wiecznie w pogoni za nowymi, podniecającymi wrażeniami.

– Co ja mam z nią zrobić, Peyt? Jestem ostatnim człowiekiem na ziemi, jakiego ktokolwiek mógłby sobie wybrać na ojca, a szczególnie taka delikatna dziewczynka jak Allison.

– Czy to znaczy, że jej nie chcesz?

Spence poczuł wyrzuty sumienia. Kim się okaże, jeśli nie zechce własnego dziecka? Człowiekiem, który zdaje sobie sprawę, że temu dziecku lepiej będzie bez niego, odpowiedział sobie. Nie było z niego żadnego pożytku w związkach z innymi ludźmi. Wszystkim, którzy go kochali, zadawał tylko mnóstwo niepotrzebnego cierpienia. Jego własna matka zmarła, dając mu życie, i od tamtej pory zawsze był czarną owcą w rodzinie. Nigdy do niej nie pasował.

– Co ja wiem o wychowywaniu dzieci? Za kilka miesięcy Allison skończy czternaście lat. Dziewczynka w tym wieku potrzebuje w swoim życiu kobiety. Matki!

– Zgadzam się – powiedział Peyton. – Ale prawdziwa matka Allison jest przekonana, że jej dziecko zmarło trzynaście lat temu. Pattie Cornell nie ma pojęcia o tym, że jej córka żyje.

– Tak, dzięki staremu. To był naprawdę manipulator, jakich mało! Ale nawet jeśli nienawidził mnie za to, że przez całe życie czuł wyłącznie rozczarowanie z mojego powodu, jak mógł zrobić coś takiego Pattie? Ta dziewczyna nigdy w życiu nikogo nie skrzywdziła!

– Senator zawsze uważał, że wie, co jest dla wszystkich najlepsze, a szczególnie dla jego własnej rodziny. Nie interesowała go Pattie Comell, tylko jego wnuczka.

– Jestem w stanie prześledzić tok jego myślenia... chorego, pokrętnego rozumowania. Miał córkę, która urodziła martwe dziecko. Jego nieudany syn wyjechał z miasta i zostawił córkę gosposi w ciąży. Doskonałe rozwiązanie – wystarczy przekonać albo przekupić lekarza i parę innych osób z personelu szpitala, by zamienili noworodki, powiedzieć Pattie, że jej dziecko zmarło, a potem podarować zdrową córeczkę Pattie własnej córce.

Spence poczuł narastający gniew. Jego stosunki z apodyktycznym ojcem nigdy nie układały się dobrze. Zawsze czuł niechęć do tego człowieka, który wszystkim narzucał swoją wolę, ale teraz ta niechęć przeszła w nienawiść. Zacisnął dłonie w pięści i postąpił krok do przodu. Peyton nawet nie mrugnął okiem, gdy brat zbliżył się do niego.

Śmiało, jeśli ma ci to poprawić samopoczucie – powiedział. – Ojciec nie żyje od ośmiu lat. Możesz uderzyć mnie. Ale wiesz, że ci oddam.

Spence rozluźnił pięści i zakrył twarz dłońmi, pocierając skronie czubkami palców. Rany boskie, jak to się mogło stać?

– Kiedy masz zamiar powiedzieć o wszystkim Pattie?

– Nie mam takiego zamiaru. – Peyton podszedł do barku w gabinecie swego zmarłego szwagra i wyjął butelkę szkockiej. – Masz ochotę się napić?

Spence potrząsnął głową.

– Co to znaczy, że nie masz zamiaru jej o tym powiedzieć?

– Nie moją rolą jest informować Pattie Cornell, że dziecko, o którym myślała, że zmarło przed trzynastu laty, żyje i ma się dobrze.

Peyt, przecież wiesz, że trzeba jej o tym powiedzieć. Koniecznie. Ty to zrób.

– Ja?

– Tak, ty. W końcu to z tobą była w ciąży i ty ją zostawiłeś.

Peyton nalał sobie sporą porcję whisky.

Nic miałem pojęcia, że była w ciąży. – Spence przesunął palcami po brązowych włosach sięgających ramion. – Poza tym prosiłem ją. żeby pojechała ze mną. ale nie chciała zostawić swojej rodziny. Byłem zły, że wybrała swoją matkę i siostrę, a nie mnie. Zrozumiałem, dlaczego tak zdecydowała, dopiero po wielu latach.

– Pattie nadal mieszka w Marshallton – rzekł Peyton.

– Możesz wrócić do starego domu i zabrać Allison ze sobą.

– Jeśli Pattie nadal jest taka, jaką ją pamiętam, na pewno zechce wziąć Allison. – Trybiki w umyśle Spence’a kręciły się z oszałamiającą szybkością. Nie miał pojęcia, jak się zabrać do wychowywania nastolatki, a szczególnie nieśmiałej, dobrze ułożonej intelektualistki, jaką była Allison Wilson. Do diabła, jakim sposobem dziecko tak wrażliwe, ciche i łagodne mogło zostać poczęte przez niego i Pattie? Obydwoje w młodości byli buntownikami. Oczywiście wiele wyjaśniał wpływ Valerie. Siostra Spence’a, najstarsza z rodzeństwa Randów, była pruderyjną snobką opętaną manią wyższości.

– Allison bardzo wiele przeszła przez tych ostatnich kilka tygodni, od śmierci Valerie i Edwarda – rzekł Peyton.

– Jednego dnia miała rodziców, następnego straciła obydwoje naraz.

– Nie będzie łatwo uporządkować ten bałagan, prawda, Peyt? – Spence znów spojrzał przez okno na swą siostrzenicę. Nie, nie siostrzenicę – córkę. Taka mała myszka. Taka cicha. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek w życiu zaznała trochę prawdziwej radości.

– Nie widziałem jeszcze równie nieśmiałego dziecka. Co ta Valerie z nią zrobiła? Ani ja, ani Pattie nigdy w życiu nie wiedzieliśmy, co to nieśmiałość.

– Valerie wychowywała Allison tak, jak babcia Rand wychowywała ją samą. – Peyt uśmiechnął się. – Pamiętasz?

– Och, Boże! Biedne dziecko. – Spence natychmiast poczuł więź z dziewczynką. Nigdy z własnej woli nie zgodziłby się na to, by skazać swą córkę na zimne, surowe traktowanie, którego doświadczył on sam, Valerie i Peyton. Ich babcia, Caldonia Marshall Rand, przy pomocy ojca wychowywała dzieci tak, by znały przysługujące im miejsce w społeczeństwie i doceniały przywilej bycia ostatnimi potomkami znakomitej rodziny Randów. Spence zaś zbuntował się, złamał serce babki i rozgniewał ojca.

– Nie zazdroszczę ci, braciszku – stwierdził Peyton. – Przez całe życie uciekałeś od odpowiedzialności, ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl