[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Helen Shelton
Przyjaciółka przyjaciela
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Uważam, że nie wymyślono niczego lepszego od małżeństwa
– rzucił David pod adresem swojego drużby, upijając nieco
szampana z jednego z dwóch kieliszków, które trzymał w rękach.
– Gorąco polecam. Jestem najszczęśliwszym facetem pod
słońcem.
– I najbardziej pijanym. – Josh wyjął mu kieliszki z rąk i
korzystając z tego, że akurat przechodził obok nich kelner z tacą,
zamienił je na filiżankę z kawą. – To należy do obowiązków
drużby – zauważył na widok tęsknego spojrzenia, jakie przyjaciel
posłał za oddalającym się szampanem. – Muszę dopilnować, żeby
w noc poślubną pan młody był gotowy spełnić swój małżeński
obowiązek.
– Żebym był gotowy? – David nagle spoważniał, a Josh
uświadomił sobie, że przyjaciel wcale nie jest pijany. – Stary, ja
jestem w stanie gotowości od sześciu miesięcy – wyznał.
– Chcesz przez to powiedzieć, że wy jeszcze... ? – Nie musiał
kończyć. Ponury wyraz twarzy przyjaciela wystarczył mu za
odpowiedź. Z wysokości antresoli powędrował spojrzeniem w dół,
na restaurację, gdzie siedziała roześmiana panna młoda i jej
koleżanki. – Nie żartuj.
– Serio. Z nerwów postanowiłem się urżnąć.
– Louise ani razu...
– Ani razu.
– Nawet nie...
– Nic z tych rzeczy.
– Mijał ich kolejny kelner z tacą. David
odstawił filiżankę i sięgnął po kieliszek szampana. – Po – zwalała
całować się do upojenia, ale na tym koniec. Jej ma – rżeniem jest
noc poślubna doskonała pod każdym względem.
– Masz zatem istotny powód, żeby się nie upić. – Josh
stanowczym ruchem odebrał mu kieliszek i oddał kelnerowi.
– Zrelaksuj się. – Podał mu filiżankę z kawą.
– Łatwo ci mówić. Dzisiejszej nocy się nie obawiam, bo
będziemy w samolocie. Ale co będzie jutro? Może się okazać, że
nie jestem w stanie jej zadowolić.
– Przecież ją kochasz. Chyba nie żenisz się z nią dlatego, że jest
to jedyny sposób, żeby ją zdobyć?
– Jasne, że nie. – David był zszokowany. – Kocham Louise.
Jest słodka i dobra, jest wspaniałą pielęgniarką, a poza tym nikt
nie gotuje jak ona. Uwielbiam ją.
– A ona ciebie.
David zerknął na pannę młodą.
– Sam nie wiem dlaczego.
– Nie wiem dlaczego – powtórzył za nim Josh. Mimo że znali
się od lat, ciągle zdumiewał go brak wiary w siebie, jaki
obserwował u przyjaciela. – Jesteś wspaniałym człowiekiem i
cenionym lekarzem. Będzie z ciebie doskonały mąż. Kochacie się,
więc ze wszystkim sobie poradzicie. Pij. Kawę, ma się rozumieć.
Może przywróci ci jasność myślenia.
– Czy mój najlepszy przyjaciel nie da mi żadnych praktycznych
rad?
– Pij mleko, bo jest w nim wapń, używaj oliwy z oliwek, bo to
zapobiega arteriosklerozie, i zacznij uprawiać jakiś sport.
– Josh roześmiał się. – Jestem chirurgiem, a nie seksuologiem.
Odpręż się. Tylko nie mów, że brakuje ci doświadczenia. Rób
to, co ci każe natura.
– Na to wystarczą cztery sekundy.
_ Nie musisz się spieszyć. Od dzisiaj nosisz obrączkę, a to
oznacza, że będziesz miał Louise przy swoim boku do końca
życia.
– Masz rację – westchnął pan młody. – Nie ma pośpiechu.
– Na twoim miejscu ograniczyłbym alkohol. O której lecicie?
– Niedługo. Opuścimy was o dziewiątej. – Posłał całusa Louise.
– Stan małżeński to istny raj. Wiem, że mnie nie posłuchasz, ale
też powinieneś się na to zdecydować.
– Rozważam taką możliwość.
– Co takiego?
– Rozważam taką możliwość.
– Teraz? – zdumiał się David. – Chyba żartujesz?
– Dlaczego? – Josh był szczerze zdziwiony. Dla niego było to
oczywiste. – Mam trzydzieści pięć lat. Mam odpowiednie
stanowisko. Chciałbym mieć dzieci, zanim będę za stary, żeby się
nimi cieszyć. Pora się ustatkować.
David wytrzeszczył oczy.
– Chyba nie masz na myśli Veroniki?
Josh popatrzył w dół, na swoją towarzyszkę, która flirtowała z
jednym z drużbów Davida.
– Nie. – Pomachał jej dłonią. – Już się nie spotykamy. Veronica
była piękną i inteligentną kobietą, a przy tym obiecującym
lekarzem. Mimo że cenił jej towarzystwo i zaprosił ją na to
wesele, ich romans zakończył się kilka tygodni wcześniej.
Pozostali przyjaciółmi.
– Kogo masz na myśli?
– Jeszcze nikogo. Ale wiem, czego szukam.
– Ja już to widzę – rozpromienił się David. – Wysoka, piękna
blondynka, Typ intelektualistki. Zorganizowana, niezależna,
aktywna zawodowo.
– Wypisz wymaluj Veronica. Już ci mówiłem, że się
rozstaliśmy.
– Takie były wszystkie kobiety, z którymi się spotykałeś.
Ale nie wszystkie, którymi byłem zainteresowany, pomyślał
Josh. Nie zamierzał jednak wyjaśniać, kto nie pasuje do tego
portretu.
– Wygląd nie jest najważniejszy. Szukam kandydatki na matkę
moich dzieci. Ma być opiekuńcza i kochająca.
– Mogłaby łączyć wszystkie te zalety. – David zacierał dłonie.
– Zaskoczyłeś mnie. Wydawało mi się, że za nic w świecie nie
zrezygnujesz z roli wolnego strzelca.
Josh podniósł wzrok do nieba.
– Gdybym był takim wolnym strzelcem, jak to lubisz sobie
wyobrażać...
– Wiem, wiem. Ciągle byłbyś na studiach. Wiem. Już to
słyszałem. Ale fakty pozostają faktami. Gdybym był taki
doświadczony jak ty, nie denerwowałbym się nocą poślubną.
Miałem tylko cztery dziewczyny.
– Z jedną byłeś przez dwa lata – zauważył Josh. – Nie brakuje
ci doświadczenia. Mieszkałeś z Paige co najmniej przez dwa lata.
– Mieszkaliśmy pod jednym dachem – sprostował David. – To
Paige płaciła komorne, nieregularnie wprawdzie, bo nie zawsze
miała forsę, ale płaciła. Miała swój pokój. Nasz romans trwał
znacznie krócej. Po kilku wspólnych tygodniach uznała, że nic z
tego nie będzie, i wyniosła się do drugiego pokoju. Nie
odpowiadało mi to, ale ona postawiła na swoim.
– Nie wiedziałem, że nie sypialiście ze sobą.
– Może mimo woli wprowadziłem cię w błąd. Na początku
zamierzałem ci o tym powiedzieć, ale... sam rozumiesz... urażona
miłość własna i tym podobne. A kiedy wyjechała z Londynu,
uznałem, że nie ma o czym mówić.
Gdy Josh spotkał Paige pół roku, zanim opuściła Londyn, nic
mu nie wspomniała o zerwaniu z Davidem. Na podstawie relacji
Davida nabrał przekonania, że bardzo się kochali.
– Wydawało mi się, że przez te dwa lata byliście w sobie
mocno zakochani.
– Wiem. Przepraszam. Nawet po tym, jak zerwaliśmy, nadal
bywałem, powiedzmy, zaborczy. Świetnie wiedziałem, że nie
wytrzymałbym z Paige, mimo to ciągle do niej coś czułem. Ona
zawsze była... sobą. Nie to co Louise. Związek z Paige nie miał
szansy. Ale nie wiem, co bym zrobił, gdyby odeszła do kogoś
innego. Zwłaszcza...
Josh domyślał się dalszego ciągu, więc zastygł w oczekiwaniu.
David umilkł i przechylił się przez barierkę, by pozdrowić Louise.
– Paige bardzo cię lubiła – oznajmił obojętnym tonem. –
Podejrzewam, że zdawała sobie sprawę z tego, jak zareaguję, wiec
starała się to ukryć. Wiedziałeś o tym?
– Nigdy nie dała mi tego poznać. – Kelner nadal roznosił
szampana. Tym razem skorzystał z tego Josh. Do tej pory wzniósł
tylko weselny toast, więc był to jego pierwszy drink tego
wieczoru. Jednym haustem wypił pół kieliszka. – Ani słowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]