[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Caroline Cross
Operacja Mamusia
PROLOG
„Istanbul News"
Dla: Beau Morrisona, korespondenta „World News
International Magazine"
Kaseta nr 1
Data: 1 lipca
Cześć, wujku Beau!
To ja, twój ukochany bratanek, Brady. Pewnie nie
zgadłbyś, nawet za milion, trylion lat, dlaczego wysyłam do
ciebie to nagranie.
Znalazłem ją! Wreszcie znalazłem najlepszą,
najwspanialszą w świecie mamę dla mnie, Nicka i Mikeya! Ty
też będziesz się cieszył, bo to twoja znajoma, Shay - ta, co
zamieszkała w twoim domku!
Ona jest ekstra, wujku. Nie uwierzyłbyś, co się stało,
kiedy pierwszy raz do nas przyszła. Pani Śliwka (to nasza
nowa niania) zaprosiła ją żeby popływała w basenie. A kiedy
Shay była w wodzie, Leonardo - no wiesz, moja jaszczurka -
wlazł do jej torby, żeby tam sobie pospać.
Mówią ci, wujku, jak czekaliśmy - ja, Nick i Mikey - żeby
ona włożyła ręką do środka. Myśleliśmy, że zacznie
wrzeszczeć. Ale ona tylko wyjęła krem do opalania, rozłożyła
się na leżaku i powiedziała, że musi opowiedzieć nam o tym,
jak byliście razem w Amazonii i tubylcy nauczyli was robić
pyszne potrawki z jaszczurek.
- Może chcielibyście spróbować tego przysmaku,
chłopcy? - zapytała. - Na przykład dzisiaj podczas kolacji?
Mikey oczywiście zaczął płakać i Śliwka chciała wiedzieć,
co się dzieje, ale Shay nic jej nie powiedziała o jaszczurce.
Przytuliła Mikeya i powiedziała mu, żeby się nie bał.
Wyjaśniła Śliwce, że coś mu się pomyliło, i potem, kiedy
Śliwka nie patrzyła, oddała mi Leo.
Wtedy już wiedziałem, wujku, że Shay nadaje się
najlepiej. Ale żeby się upewnić - w końcu wybranie nowej
mamy nie jest najprostszą sprawą - musiałem ją sprawdzić.
I wiesz co? Ona jest rewelacyjna.
Nie mdleje, kiedy widzi krew, i nie wścieka się, że sobie
zamoczyła włosy albo zabrudziła ubranie. Lubi psy, koty,
szczury i skoczki, nie boi się węży ani pająków. No i wie
wszystko to, co powinna wiedzieć mama. Na przykład,
dlaczego skora na palcach marszczy się podczas kąpieli i jaka
jest różnica między tyranozaurusem a pterodaktylem. Ale
najważniejsze jest to, że nie mówi do mnie, Nicky'ego i
Mikeya, jakbyśmy byli głupimi dzieciakami, chociaż Mikey
czasami zachowuje się jak szczeniak.
Myślałem o tym, co mi powiedziałeś - że może tatuś wcale
nie chce żenić się drugi raz. Ale wujku, tu chodzi o to, że jego
i tak nigdy nie ma w domu, więc co mu szkodzi, prawda?
Teraz wyjechał na Florydą, żeby kupić jakiś następny ośrodek,
i chociaż rozmawiamy przez telefon, to nie to samo, co gdyby
był tutaj. Czasami myślą, że on nie pamięta, że Nick i Mikey
są wciąż mali. Ja mam już prawie dziewięć lat i mogę sam o
siebie zadbać, ale oni potrzebują kogoś, kto będzie się o nich
troszczył.
Dlatego właśnie ułożyłem sobie taki plan. To się nazywa
operacja „Mamusia " i wiem, że musi się udać. Zaraz, jak
tylko nasza gosposia, pani Rosencrantz, pójdzie na urlop,
zrobię tak, żeby uwolnić się od Śliwki, i wtedy ja, Nick i
Mikey zostaniemy zupełnie sami. Shay będzie musiała zająć
się nami, a tatuś będzie się o nas bał i wróci do domu.
Przygotują świeczki, płyty, a Shay będzie miała na sobie
piękną suknią. Tatuś zobaczy, jaka jest ładna i że tak dobrze
się o nas troszczy, więc poprosi ją o rękę. I oczywiście ona
powie „tak".
Wszystko będzie wspaniale, tylko mam nadzieją, że oni
nie będą przez cały czas się całować i... Oho, pani Śliwka
znowu mnie woła. Mówi, że mam przyjść „w tej chwili".
Rany, może zobaczyła, że dodaliśmy zielonej farby do jej
kremu...
Wujku Beau, kocham cię, tylko nie powtarzaj nikomu
tego, co powiedziałem, dobrze? Niedługo przyślą ci następną
kasetą, żebyś wiedział, jak mi idzie.
Podpisano: Brady P. Morrison
P. S. Tak myślą, że moje urodziny (2 sierpnia, na wypadek
gdybyś zapomniał) to świetna pora na wesele. Co o tym
sądzisz?
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Port Sandy, stan Waszyngton 5 lipca
- Shay! Hej, Shay! - wołał Brady, wsadzając głowę do
pojemnika na brudną bieliznę. - Wiesz, co się dzieje?
Shay Spenser tkwiła pod podłogą, wciśnięta w zsyp, który
prowadził od pojemnika w łazience do pralni znajdującej się
na niższej kondygnacji.
- Nie! - odkrzyknęła. - A co takiego?
- Nick mówi, że widzi ambulans i wóz strażacki!
No tak, teraz usłyszała dźwięk zbliżających się dwóch
różnych syren alarmowych.
- Tego jeszcze tu nie było! - Brady wyłaził ze skóry z
podniecenia, nie przejmując się jej fatalnym położeniem z całą
beztroską ośmiolatka. - Ale ekstra, prawda?
- Tak, ekstra - mruknęła z przekąsem Shay, która miała
dwadzieścia dwa lata więcej i w tej chwili nie czuła się ani
odrobinę młodsza.
Myśli wypełniała jej przerażająca wizja hordy strażaków,
opuszczających się na linach przymocowanych do haków
wbitych w białą elewację tego pięknego domu z przełomu
wieków, dostających się do środka po wybiciu paru witraży i
następnie używających bosaków do uwolnienia jej z pułapki.
Z trudem pohamowała jęk. Gdyby Alex Morrison, właściciel
domu i ojciec chłopców, kiedykolwiek zdecydował się wrócić
z tej swojej nie kończącej się podróży w interesach, pewnie
kazałby ją aresztować.
Ale w końcu to nie była jej wina, że humanitarny akt
wyciągania skoczka pustynnego z pojemnika na brudną
bieliznę zakończył się w ten sposób. Skąd miała wiedzieć, że
tam jest ruchome dno i zsyp tak szeroki, że człowiek może
wpaść do środka?
Poza tym nie znalazłaby się tutaj, gdyby Alex Morrison
był odpowiedzialnym ojcem. Nie tylko wyjechał na sześć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]