[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANNETTE BROADRICK
Pokusa po teksasku
Tytuł oryginału
Temptation Texas Style!
1
emalutka
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Właściwie ból nie powinien już być dla mnie niczym nowym,
pomyślał Tony. Zmienił bieg i skrzywił się. Dawno powinienem do
tego przywyknąć. Przecież rodeo to mój sposób na życie, odkąd
skończyłem piętnaście lat... już piętnaście lat temu.
Najwyższy czas, żeby się wycofać. Dobrze o tym wiedział. Był
już za stary, by brać się do ujeżdżania byków. Dlaczego tak głupio
się przy tym upierał? Czy jeszcze było mu mało? Nie dostał nauczki?
Dotkliwie poobijane ciało nie pozostawiało złudzeń.
Od wyjazdu z Fort Worth minęły już cztery godziny. Jeszcze
tylko jedna i koniec. Z utęsknieniem wyglądał chwili, kiedy wreszcie
z daleka wynurzy się zarys bramy strzegącej wjazdu na jego teren.
Miał już serdecznie dość tej jazdy. Bolało go całe ciało. W dodatku
furgonetka nie miała automatycznej skrzyni biegów. Kiedy naciskał
sprzęgło, lewa kostka natychmiast zaczynała pulsować nieznośnym
bólem.
Skręcona albo złamana, to pewne. Chyba nie ma innego
wyjścia, jak poprosić Clema, żeby rozciął wysoki but. Inaczej go nie
zdejmie.
Ubranie też nieźle dziś ucierpiało. Ale choć czasami zdarzały
się niepowodzenia, nadal uwielbiał rodeo, tę podniecającą atmosferę
rywalizacji i stawiania wszystkiego na jedną kartę. Nie przypadkiem
trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata w ujeżdżaniu byków. Może
dlatego tym bardziej się starał.
Zerknął w tylne lusterko. Ciągnął za sobą przyczepę z koniem.
Całe szczęście, że na ranczu jest Clem. Odstawi auto i zaopiekuje
się koniem, który tak dzielnie służył mu przy chwytaniu na lasso
2
emalutka
cieląt. Przez ten czas Tony doczłapie jakoś do domu, pozbędzie się
tego cholernego buta i wypocznie w gorącej kąpieli.
Clem był z nim od samego początku. Minęły prawie trzy lata,
kiedy za nagrody zdobyte na rodeo kupił tę posiadłość. Do tej pory
radzili sobie we dwójkę, tylko dorywczo najmując kogoś do pomocy.
Chociaż, skoro zamierzał powiększyć stado, w przyszłości nie
obejdzie się bez dodatkowych pracowników. Ale nastąpi to dopiero
za kilka lat.
Raz w tygodniu na ranczo przyjeżdżała Betsy Krueger i
doprowadzała cały dom do porządku. Poza tym szykowała jedzenie
na następne dni. Później wystarczyło je tylko odmrozić i podgrzać.
Poza nią nikt nie zakłócał samotności.
Taki styl życia w zupełności mu odpowiadał. Lubił być sam i
mieć święty spokój. Clem miał swój pokój przy stajni. Jeśli nie
spędzał wieczoru w miasteczku, razem jedli kolację.
Tony lubił takie życie. Był panem samego siebie i mógł robić,
co mu się żywnie podobało. A jeśli zdarzały się momenty, kiedy
zaczynała doskwierać mu samotność, to wybierał się z wizytą do
kogoś z rozrzuconej po całym stanie licznej rodziny.
Dotarł na szczyt wzniesienia i powoli zaczął zjeżdżać w dół. Na
końcu długiej, wijącej się drogi zamajaczyły w dali zarysy bramy
przy wjeździe na ranczo.
Odetchnął z ulgą. Najchętniej już teraz by się gdzieś położył i
nie wstawał przynajmniej przez tydzień. Były to marzenia ściętej
głowy. Już w poniedziałek musi jechać do banku na umówioną
rozmowę w sprawie kredytu. Nie mógł sobie pozwolić na
przesunięcie tego spotkania. Dobrze chociaż, że jutro jest niedziela.
Przeleży cały dzień. W poniedziałek powinien poczuć się lepiej.
3
emalutka
Szybko skręcił w drogę znajdującą się już na jego terenie.
Jeszcze tylko kilka minut jazdy. Wśród okalających drogę zarośli i
porozrzucanych odłamków granitu gdzieniegdzie dumnie strzelał w
górę pojedynczy kaktus. Wreszcie wyłoniły się, ułożone w podkowę,
zabudowania rancza.
Podjeżdżał pod stajnię, kiedy dostrzegł nieznajome auto,
stojące na podjeździe pod domem.
Do licha, co to znaczy? Nikogo się nie spodziewał. A w tej chwili
czuł się tak podle, że nie miał ochoty kogokolwiek widzieć.
Zatrzymał samochód i przez chwilę wpatrywał się w
podniszczoną czerwoną furgonetkę. Miała tablice z Georgii. Zaczął
zastanawiać się, czy kiedykolwiek znał kogoś z tamtych stron.
Chyba nie.
– Będziesz tak siedzieć przez cały wieczór? – Clem
niespiesznym krokiem podszedł do auta i zajrzał do środka.
Był wysoki i chudy, z twarzą ogorzałą od pracy na powietrzu.
Tony nie umiał określić jego wieku, ale nie zaprzątał sobie tym
głowy. Wystarczało mu, że Clem wiedział niemal wszystko o
prowadzeniu rancza.
Sięgnął po leżący obok kapelusz, otworzył drzwi furgonetki i
ostrożnie zsunął się z siedzenia.
– Co sobie tym razem złamałeś? – nie zmieniając tonu zapytał
Clem.
– Nic! Mam nadzieję – odrzekł, krzywiąc się z bólu, bo przeniósł
ciężar na lewą nogę.
– Byk na ciebie nastąpił?
– Ależ skąd! – żachnął się Tony. – Trochę się zagapiłem i źle
wylądowałem.
– Przed czy po sygnale?
4
emalutka
Tony uśmiechnął się.
– Jasne, że po.
Clem dotknął kapelusza, odwrócił się i splunął. Żuł tytoń.
– To prawdziwy cud, że po tych wszystkich upadkach zostało ci
jeszcze trochę rozumu.
Tony ruchem głowy wskazał na dom.
– Kto przyjechał?
Clem wzruszył ramionami.
– Jakaś daleka krewna twojej matki. Tak w każdym razie
powiedziała.
– Daleka krewna matki? – Tony skrzywił się. – W takim razie
czego tu szuka?
– Podobno gospodyni w Austin przysłała ją tutaj, bo twoi
rodzice wyjechali.
Tony w zamyśleniu potarł czoło. Głowa bolała go coraz
bardziej. Naprawdę nieźle mu się dzisiaj dostało. Clem chyba miał
rację, że brakuje mu piątej klepki. Ledwie stał na nogach, a tu nagle
pojawia się perspektywa bawienia gościa i wysłuchiwania długich
historii o dawnych czasach.
– Co to za kobieta? Przedstawiła się?
– Christina O’Reilly.
– Nigdy o niej nie słyszałem.
– Powiedziała, że jej praprababcia i prababcia twojej mamy
byty kuzynkami.
– I co z tego? Przecież to nie znaczy, że naprawdę jesteśmy
spokrewnieni!
– Wcale tego nie powiedziałem. To ona twierdzi, że jest twoją
krewną.
5
emalutka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]