pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Meg AlexanderRozdział pierwszy1816Perdita Wentworth rozglądała się z niedowierzaniem.- Pan Almack to z całą pewnością najsprytniejszy i naj­bardziej przebiegły człowiek w Londynie, skoro udało musię przekonać wyższe sfery, że to właśnie tutaj należy bywać -oznajmiła. - Doprawdy, nie mam pojęcia, jak tego dokonał.- Mów ciszej, kochanie - syknęła matka Perdity. - Wiem,że wcale nie chciałaś tu przychodzić, ale przynajmniej spróbujwyglądać jak ktoś, kto się dobrze bawi. Zapraszając nas tutaj,lady Castlereagh chciała nam zrobić przyjemność. Wiesz, jakwiele osób bezskutecznie ubiega się o te zaproszenia.- Żałuję, że nie uszczęśliwiła kogoś innego - mruknęła Per­dita. - Kanapki z czerstwego chleba i wodnista lemoniada! Ażdziw, że nikt się nie buntuje przeciwko temu.- Wiesz, że przekąski i napoje nie stanowią o popularnościtego miejsca.- Ani wystrój wnętrza, bo w pełni im dorównuje - roze­śmiała się Perdita.- Zapomnisz o tym, kiedy zagra muzyka. Przecież uwiel­biasz tańczyć...6- Owszem, ale nie wtedy, kiedy wszyscy mają mnie oglą­dać. Tutaj czuję się zupełnie jak przedmiot licytacji. Tylko po­patrz na te wszystkie starsze damy siedzące pod ścianami. Je­stem pewna, że zdążyły już dokładnie wycenić wszystko, comam na sobie.- Właśnie miałam się do nich przysiąść, ale niestety zapo­mniałam laski i lorgnon. - W oczach Elizabeth Wentworthbłysnęło rozbawienie.- Tylko nie mów tego papie. - Perdita z czułością oparładłoń na ramieniu matki. - Mógłby się poczuć urażony, bo dlaniego ciągle jesteś młodą dziewczyną, którą kiedyś uratował.- Na szczęście, mimo upływu lat, twój ojciec wcale się niezmienił - przyznała ciepło Elizabeth, a ponieważ dostrzegłaprzyjaciółkę, z którą chciała zamienić parę słów, upewniła się,że karnet córki jest zapełniony, i ruszyła w stronę pani Emi-ly Cowper.Pedrita uważała, że większość partnerów zapisanych w jejkarnecie to nudnawi chłopcy, którzy dopiero co wyrwali sięspod kurateli rodziny, ale powstrzymała się od komentarza.Stojący za jej plecami dżentelmen nie miał jednak aż ty­le litości.- Dobry Boże! Co my tu niby robimy? - westchnął cięż­ko. - Nie było mnie tu tyle lat, ale widzę, że nic się niezmieniło. Chodźmy stąd do White'a albo do Watiera.- Daj spokój, Adam! Jeśli twoja podopieczna ma zadebiu­tować w towarzystwie, musisz zrobić dobre wrażenie na prze­wodniczącej tego piekielnego klubu - stwierdził bez ogródekdrugi mężczyzna.- Jak myślisz, która to? - Hrabia Adam Rushmore powiódłzłym okiem po kobietach siedzących na krzesłach pod ściana­mi, - Wyglądają jak stado harpii. Wiem, że nie spoczną, pókinie wyswatają tych wszystkich hałaśliwych lalusiów i smęt­nych panienek, które wyglądają jak uczennice.Hrabia nie zadał sobie nawet trudu, żeby ściszyć głos, Perdi-ta słyszała więc każde jego słowo. Nie dość, że została nazwanauczennicą, to jej ukochaną mamę porównano do harpii. Tegonie mogła puścić mimo uszu. Poczuła, że wzbiera w niej gniew.Zrobiła krok do tyłu, przydeptując obcasem palce stojącegoza nią mężczyzny, i z zadowoleniem usłyszała, że zaklął z bólu.- Och, proszę mi wybaczyć - powiedziała grzecznie, od­wracając się z uśmiechem. - Jestem taka niezdarna!Hrabia Rushmore spojrzał na Perditę i stwierdził, że ni­gdy nie widział piękniejszej kobiety. Patrząc na idealny owalalabastrowej twarzy, na kruczoczarne loki i lśniące oczy, ażwstrzymał oddech.Był przekonany, że dziewczyna spłonie rumieńcem i spuściwzrok, ale ona patrzyła mu prosto w oczy.- To wyłącznie moja wina. Moja noga weszła pani w para­dę... - pospieszył z przeprosinami, po czym ukłonił się i od­wrócił w inną stronę.- W rzeczy samej! - odparła tonem, który kazał mu nanią spojrzeć jeszcze raz. - Nic się panu nie stało? - zapytała,a w jej oczach widać było niczym nieskrywane wyzwanie.Rushmore zrozumiał, że bezczelna smarkula specjalnie na­depnęła mu na nogę. Uśmiechnął się lekko i pochylił głowęw kolejnym ukłonie.- Mogę panią zapewnić, że nic mi nie jest - oświadczył, a jegoszyderczy ton sprawił, że Perdita zaczerwieniła się jak burak.Odwróciła się na pięcie i miała zamiar ostentacyjnie odejść,ale Rushmore znowu się odezwał.- Kim jest ta piękność? - zapytał obojętnym tonem swoje­go towarzysza.8- To Perdita Wentworth. Ładna, prawda? Musiałeś słyszećo jej rodzinie. Jej ojciec służy w marynarce, jest młodszym sy­nem hrabiego Brandona. To jej debiut w towarzystwie.- Złapała już męża? Z taką urodą i koneksjami nie powinnamieć z tym trudności.- Chyba jeszcze nie. W każdym razie oficjalnie nic nie ogło­szono. Czyżbyś miał ochotę spróbować szczęścia?- Nie żartuj! Jej zachowanie jest zbyt oczywiste. Dziewczy­na zna swoją wartość i myślę, że zamierza zostać co najmniejhrabiną. Znam te wszystkie wybiegi i sztuczki: upuszczonechusteczki, skręcone kostki i omdlenia. Każdy sposób, któryprowadzi do zawarcia oficjalnej znajomości, jest dobry. Onabyła przynajmniej oryginalna.Perdita stała, nie mogąc ruszyć się z miejsca. Słuchała słówhrabiego i czuła, że ogarnia ją furia. Nagle znowu się odwróci­ła i, patrząc na hrabiego wyzywająco, krzyknęła ze złością:- Cóż za nieznośny salonowy goguś z pana! Myślałby kto,że jest pan najlepszą partią sezonu!Towarzysz hrabiego parsknął śmiechem, a on sam zamilkłzaskoczony. Zdawał sobie sprawę, że wyraźnie rozzłoszczonamłoda dama stała się nagle obiektem powszechnego zaintere­sowania. Wykorzystując fakt, że właśnie zaczęła grać muzyka,Adam wziął ją pod ramię i z ujmującym uśmiechem popro­wadził w stronę parkietu.Nagle jakiś młody człowiek zastąpił im drogę i sztywnooznajmił, że musiała nastąpić jakaś pomyłka, bo to on miałtańczyć tego walca z panną Wentworth.- Pani zmieniła zdanie i zatańczy ze mną - odparł Rushmoretonem nieznoszącym sprzeciwu.Młody człowiek nie zamierzał się z tym potulnie pogo­dzić, ale kiedy spojrzał w oczy hrabiego, szybko zmienił zda- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl