[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jerry Ahern
LEGENDA
z serii Krucjata (the survivalist)
#23: The Legend (1991)
Przełożył
Aleksander Holec
skanował czyli namęczył się :)
RottinG
Prolog
DZIAŁANIA WOJENNE
Stalowoszare niemieckie śmigłowce skupiły się nie opodal maszyny Rourke'a.
John obrócił o sto osiemdziesiąt stopni zdobyczny sowiecki helikopter i wpadł w śro-
dek ich szyku. Pociski wystrzeliwane z samobieżnych dział przeciwlotniczych oraz
wyrzutni rakietowych rozrywały się w powietrzu. Ogień narastał z sekundy na se-
kundę. Kilka maszyn zostało uszkodzonych, jedna stanęła w płomieniach, ale żadna
jak dotąd nie roztrzaskała się o pokrytą lodem rozciągającą się daleko jak okiem sięg-
nąć równinę. Z nabrzmiałych śniegiem chmur na pomocy wyskoczyły z rykiem
silników niemieckie J-7V i rozpoczęły bombardowanie z niskiego pułapu. Celem
Sprzymierzonych było zdobycie jak największej liczby sprawnych urządzeń i
instalacji Korpusu Elitarnego zgrupowanego wokół Gurjew, przy ujściu rzeki Ural do
Morza Kaspijskiego. Zdobyte oprzyrządowanie i broń wraz z ogromnymi zapasami
syntetycznego paliwa miały zostać użyte w przygotowywanym właśnie ataku na
sowieckie Podziemne Miasto. Gdyby ta akcja, połączona z atakiem na rosyjską
podmorską bazę na Pacyfiku, zakończyła się powodzeniem, mogła to być ostatnia
bitwa tej wojny, wojny, która od ponad pięciuset lat pustoszyła planetę.
Rourke prowadził, wsłuchując się w podekscytowane głosy Michaela i Paula,
którzy siedząc w tylnej części maszyny, ładowali bron. Spojrzał w dół, na dopalające
się resztki sowieckiego hangaru dla helikopterów, drugiego, mniejszego,
przeznaczonego dla myśliwców, oraz na kłęby dymu, wydobywające się z głównej
wieży kontrolnej. Znowu udało im się uciec, narobiwszy przedtem niezłego
zamieszania.
Siedząca obok Johna w fotelu drugiego pilota Natalia Tiemierowna zdjęła
krótką blond perukę, którą miała na głowie, od czasu kiedy wkradli się do bazy
nieprzyjaciela przebrani za personel Korpusu Elitarnego. Jej ciemne włosy opadły
kaskadami na ramiona. Założyła słuchawki i spojrzała na niego. Rourke z ociąganiem
odwrócił od niej wzrok i podjął obserwację tego, czemu powinien teraz poświęcić
całą swoją uwagę - przyrządów kontrolnych śmigłowca.
Natalia założyła słuchawki.
- John! - Podniecenie sprawiło, że jej głos brzmiał o ton wyżej niż zwykle. -
Słuchaj! To Sam! Przełączę go na głośnik.
Kręciła gałką, szukając częstotliwości, na której pracowały radiostacje
oddziałów atakujących. Z głośnika odezwał się głos Aldridge'a
- „Nokaut Jeden" do „Śnieżnego Ptaka". Mamy całkowitą kontrolę nad
obiektem "Alfa". Powtarzam: całkowita kontrola nad obiektem "Alfa". Odbiór.
Rozległy się trzaski, a następnie odezwał się głos pułkownika Wolfganga
- „Nokaut Jeden", tu „Śnieżny Ptak". „Nokaut Dwa" donosi o podobnych
rezultatach. Czy możecie utrzymać pozycję? Odbiór.
- „Śnieżny Ptak", tu „Nokaut Jeden". Opór minimalny. Możemy się utrzymać,
ale przydałoby się wsparcie z powietrza. Mamy przed sobą oddział w sile jednego
plutonu zbliżający się szybko do kwadratu G-15. Potrzebujemy wsparcia.
Nieprzyjaciel uzbrojony jest w broń energetyczną, a w tej chwili znajdujemy się pod
ciężkim ostrzałem z moździerzy. Co robić? Odbiór.
Rourke sięgnął po mikrofon Natalii.
- „Śnieżny Ptak"! Tu John Rourke z sowieckiego śmigłowca KHR 333658.
Manna:
Możemy powstrzymać nieprzyjaciela przy kwadracie G-15, jeśli „Nokaut Jeden" nas
naprowadzi. Odbiór.
- Tak, panie doktorze. Ale... - Mann zawahał się. - Słyszałeś, „Nokaut jeden"?
Odbiór.
- Zgadzam się. Potwierdzam. Możemy naprowadzić doktora. Odbiór.
- Bardzo dobrze, doktorze. Bez odbioru.
- Sam, będziemy za dwie minuty. Odbiór.
- Rozumiem. Bez odbioru.
-
Rourke bez odbioru. -John oddał mikrofon Natalii.
- Mogę na chwilę zmienić częstotliwość? - zapytała.
- Jasne. - Skinął głową.
Przełączyła radio na pasmo używane przez Niemców. Słychać było rozmowę
pomiędzy powietrznymi siłami uderzeniowymi a eskadrą transportowców,
nadlatujących na większej wysokości, by koordynować odwrót i przygotować desant
spadochroniarzy.
Michael wychylił się zza fotela.
- Zamierzasz wypróbować broń energetyczną, tato?
- O tym właśnie myślę, Mikę.
Z tylnej części kadłuba usłyszeli wołanie Paula:
- John, myślisz, że po tej ilości energii, którą zużyliśmy kilka minut temu,
silnik wytrzyma użycie działa, które mamy na pokładzie?
- O ile wiem - odkrzyknęła Natalia - obroty głównego wirnika stale
uzupełniają zapasy energii! Wszystko powinno być w porządku!
Zaraz po rozmowie z Mannem doktor poderwał śmigłowiec, byli więc teraz
wystarczająco wysoko, by mógł położyć go w ostrym skręcie, zostawiając w dole
resztę niemieckich maszyn. J-7V odlatywały na południe i tam rozpoczynały manewr,
który miał osłonić lądujących spadochroniarzy, w momencie gdy ci znajdą się na zie-
mi. Już teraz, patrząc przez kopułę obserwacyjną, Rourke widział pierwsze czasze
spadochronów, otwierające się wysoko ponad nimi. Wielu z tych „skoczków" nie było
wcale żywymi spadochroniarzami, a tylko manekinami, podobnymi do tych użytych
przez aliantów w czasie inwazji na Normandię pod koniec drugiej wojny światowej.
Kukły zrzucano równocześnie z prawdziwymi spadochroniarzami, by dostarczyć
więcej celów dla nieprzyjacielskiej artylerii przeciwlotniczej, zmniejszyć liczbę strat,
a jednocześnie utrzymać wroga w przekonaniu, że ma do czynienia z liczniejszymi
siłami, niż to było w istocie.
Na niebie pojawiało się coraz więcej spadochronów, więc Rourke zwiększył
prędkość. Chciał znaleźć się poza obszarem zrzutu, zanim którykolwiek ze skoczków
zbliży się zanadto do płatów wirnika jego maszyny.
- Wracam na częstotliwość Aldridge'a, John - powiedziała Rosjanka.
- A my z Paulem zamontujemy karabiny maszynowe - zaproponował Michael.
- Dobrze. - Rourke skinął głową, sprawdzając wskazania kompasu. Następnie
zwrócił się do Natalii: - Złap Sama, niech nas naprowadzi na ten pluton.
Podczas gdy Natalia próbowała namierzyć Aldridge'a, Rourke obniżył pułap
lotu, ponieważ byli już daleko poza obszarem bezpośrednich zmagań. Wykorzystywał
każdą nierówność terenu, by zmniejszyć do minimum prawdopodobieństwo wykrycia
ich przez nieprzyjaciela.
Wreszcie z głośnika odezwał się głos Sama Aldridge'a, zagłuszany od czasu
do czasu wybuchami pocisków moździerzowych. Kapitan dyktował współrzędne lotu.
Doktor włączył komputer pokładowy, wyszukał na monitorze odpowiedni wycinek
mapy, a następnie w myślach zaznaczył na nim prawdopodobną, aktualną pozycję
maszerującego przeciwnika. Ustawił system auto-nawigatora na wyliczenie
koordynaty, po czym po raz pierwszy, od czasu gdy opuścili bezpośrednie sąsiedztwo
lotniska, odwrócił się i zajrzał do ładowni.
Ciężkie karabiny maszynowe, montowane zwykle na obrotowych podstawach,
leżały zabezpieczone pasami po obu stronach kadłuba, tuż przy otwartych drzwiach.
Podłogę zaopatrzono w specjalne zaczepy, ale samych podstaw najwyraźniej nie było.
Prawdopodobnie broń miała być tylko transportowana, a nie zamontowana na
pokładzie śmigłowca.
Rourke spojrzał na ekran komputera. Autonawigator kierował śmigłowiec na
spotkanie wroga. Nagle doktorowi przyszedł do głowy lepszy pomysł. Wprowadził
nowe dane, korzystając z tego, że na razie nie musi przejmować pełnej kontroli nad
sterami. Chciał zajść od tyłu tyralierę sowieckich piechurów. Nie było potrzeby
sprawdzać na własnej maszynie siły ognia dział energetycznych nieprzyjaciela.
- Widzę ich, John - powiedziała po chwili Natalia.
Rourke skinął głową. On też widział sowieckich żołnierzy. Przełączył
instrumenty na sterowanie ręczne.
- Działo nastawione na pełną siłę rażenia - odezwała się znowu Rosjanka.
Z tylnej części kadłuba dobiegł ich głos Paula, próbującego przekrzyczeć świst
powietrza:
- Jesteśmy gotowi, John!
Rourke nigdy nie lubił wojny. Uważał, że żaden rozumny człowiek nie może
jej lubić. Wiedział, że gdy rozum śpi, budzą się upiory. Obudziły się w dniach bezpo-
średnio poprzedzających Noc Wojny. Rozum spał wtedy. Zawiódł, jak tyle razy
przedtem.
A teraz on za parę sekund miał zaatakować zupełnie nie znanych mu ludzi i
przy użyciu najnowszej broni zniszczyć ich. Nienawidził wojny. Ale ta wojna miała
się wkrótce skończyć.
- Ruszamy - szepnął. Przechylił helikopter w lewo, następnie wyrównał lot i
sięgnął do mechanizmu spustowego broni energetycznej. - Pełna moc?
- Pełna moc - odpowiedziała Natalia.
Dostrzegł Rosjan obserwujących z ziemi nadlatującą maszynę. Pchnął
dźwignię mechanizmu spustowego. Karabiny maszynowe z obu burt plunęły ogniem.
Odniósł wrażenie, że ziemia skręca się w potwornej agonii. Błękitna fala czystej
energii przeszła przez nieprzyjacielski oddział. Kule karabinowe rozrywały tych,
których nie dosięgnął śmiertelny ogień.
John poderwał helikopter w górę, zadowolony, że jego plan się powiódł.
Wyrównał lot, obrócił maszynę i spojrzał w dół, obserwując uciekające w popłochu
niedobitki.
Z głośnika dobiegł podniecony głos Sama Aldridge'a:
- Dopadłeś ich, doktorze. Resztki uciekają. Czy możesz ich...
Rourke wyłączył głośnik.
Dosyć - wyszeptał.
To były wydarzenia, które w przyszłości mogłyby stać się legendą. Pod
warunkiem, że dla Ziemi istniała jeszcze jakaś przyszłość.
Armia formowała się w pobliżu wejścia do sowieckiego Podziemnego Miasta
w górach Ural. Większość sił zebrała się na pokrytej śniegiem wyżynie, omiatanej
przez lodowate wiatry, które nigdy nie przestawały wiać. Były tu oddziały islandzkiej
policji, bataliony Niemców, urodzonych i wychowanych pod nazistowską dyktaturą,
którzy wyzwoliwszy się spod niej, zjednoczyli się w walce przeciwko Sowietom;
Amerykanie, Chińczycy, nawet nieliczni przedstawiciele Dzikich Szczepów Europy,
nie umiejący walczyć, nie obeznani z techniką, często niezdolni nawet do
porozumiewania się, przenoszący na własnych plecach broń i amunicję, pomagający
tam, gdzie tylko mogli być przydatni.
Paul Rubenstein wolałby przeznaczyć czas, który spędzał w wieży kontrolnej
lotniska, na opisanie tych wszystkich wydarzeń w swoim dzienniku, ale, niestety, nie
mógł sobie na to pozwolić. W czasie długich lat wojny, która, miał nadzieję,
zmierzała ku końcowi, został kimś w rodzaju eksperta od sowieckich komputerów i
urządzeń elektronicznych. Teraz pracował z Natalią, ciesząc się, że chwilowo nie
musi wpatrywać się w zielone ekrany, przed którymi spędził kilka ostatnich godzin.
- Myślę, że mam to! - zawołała Rosjanka.
Paul westchnął ciężko, pomasował bolące plecy, opadł na kolana obok niej i
potarł oczy zaciśniętymi w pięści dłońmi.
Rzeczywiście, wyglądało na to, że udało jej się wreszcie podłączyć radiowy
system autonawigacyjny, w który wyposażone były zdobyczne sowieckie śmigłowce,
do niemieckiego komputera, używanego przez obsługę wieży. Gdyby system ten
akurat pracował, byłoby możliwe - przynajmniej teoretycznie - wyśledzenie każdego
wrogiego helikoptera, wysłanego przeciw Sprzymierzonym, a następnie połączenie go
z systemem naprowadzania pocisków.
Rezultaty byłyby oczywiste. Operator komputera mógłby zlokalizować, śledzić
i zniszczyć każdą sowiecką maszynę po prostu przez nastawienie pocisku na jej auto-
nawigacyjny program unikania rakiet. Zanim piloci zorientowaliby się, że ich własny
system obronny naprowadza na nich pociski, byłoby już za późno. W końcu najlepsi z
nich zorientowaliby się, w czym rzecz, ale przez ten czas większość śmigłowców
zostałaby zniszczona.
- Faktycznie - zgodził się Paul, sprawdziwszy wydruk na ekranie. -
Wypróbujmy to.
Przeszedł na drugą stronę przydzielonego im pomieszczenia i podniósł
mikrofon, by połączyć się z oddalonym od nich o ponad pięć mil Michaelem
Rourke'em.
- Tu „Siedząca Kaczka" –powiedział Michael.-Słyszę cię głośno i wyraźnie.
W tej chwili uruchamiam system autonawigatora. Bez odbioru.
Pchnął dźwignię standardowego sowieckiego programu unikania pocisków
rakietowych i obserwował przyrządy, które nagle ożyły, jakby miały własny umysł i
wolę. Śmigłowiec wzniósł się na wyższy pułap i rozpoczął nieregularny, zygzakowaty
lot. Po mniej więcej minucie na ekranie radaru zobaczył zapowiedziany pocisk -
świetlny punkt, początkowo bardzo mały, ale rosnący z każdą sekundą. Sowiecka
maszyna, której już nie pilotował, „widziała" go również.
Pomyślał o rozmowie, jaką odbył z ojcem przed startem. „Jesteś w tym
całkiem niezły, Michael, ale nigdy nie sądź, że jesteś najlepszy. Wystarczy, jeśli
zorientujesz się, że pocisk w dalszym ciągu naprowadza się na cel, pomimo
uruchomionego programu unikania. Wtedy wyłącz autonawigatora, zanurkuj maszyną
i każ Natalii i Paulowi wysłać kod samozniszczenia pocisku. Nie ma potrzeby czekać,
aż wskoczy ci na kark, by udowodnić, że system działa".
„Poradzę sobie, ojcze".
Doktor uśmiechnął się.
„Wiem, że sobie poradzisz. Inaczej nie zlecałbym ci tego".
Michael sprawdził jeszcze raz przyrządy. Sowiecki śmigłowiec robił, co mógł,
by uniknąć pocisku, ale pomimo wznoszenia, nurkowania i gwałtownych zmian kie-
runku, mała kropka rosła i zbliżała się nieubłaganie do centrum ekranu.
Postanowił poczekać jeszcze chwilę. Chciał mieć całkowitą pewność, że
system działa. Gdyby tak było, pozwoliłoby to ocalić życie wielu Sprzymierzonym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]