pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amanda Browning
GRECKA PRZYSĘGA
(Savage Destany)
Przekład:
Przemysław Wiśniewski
1
ROZDZIAŁ
PIERWSZY
Alix Petrakos ostrożnie wysiadła z taksówki. Rozprostowała z
ulgą ramiona i dopiero po chwili skierowała się w stronę
oświetlonego reflektorami wejścia do hotelu. Gdyby nie fakt, że
dla zachowania pozorów musiała wziąć udział w tej wspaniałej
imprezie charytatywnej, zostałaby najchętniej w domu.
Hotelowy boy pomógł jej zdjąć płaszcz. Wzięła głęboki oddech,
idąc powoli do sali balowej. Wysoka i szczupła, wyglądała,
jakby właśnie wyszła z magazynu mody. Miała na sobie
2
biżuterię Cartiera, a jej suknia wieczorowa była oryginalnym St.
Laurentem. Wiedziała jednak, że wkrótce będzie się musiała
pożegnać z luksusami, jeśli nie uda się jej znaleźć finansowego
wsparcia, tak niezbędnego dla rodzinnej spółki.
Nie znaczy to wcale, że uważałaby to za szczególne
poświęcenie. Nie przywiązywała nadmiernej wagi do drogich
kreacji i swojej pozycji społecznej. Problem polegał na tym, że
wszystko, co posiadała jej rodzina, stanowiło zaledwie kroplę w
morzu długów.
Na chwilę przystanęła w drzwiach, taksując szybko wzrokiem
wszystkich obecnych. Nie zdziwiła się wcale, widząc wiele
znajomych twarzy. W końcu odbyła sporo rozmów w ciągu
ostatnich kilku tygodni. Teraz ci, którzy zauważyli jej wejście,
odsunęli się szybko. Ściszonym głosem wymieniali między sobą
informacje o jej rodzinnych problemach finansowych.
Nie mogła opanować nerwowego ściśnięcia warg, co odbiło się
niekorzystnie na jej delikatnej twarzy. Było w niej coś
kruchego, co podkreślała jeszcze nowa, stylowa fryzura.
Platynowe, opadające na kark loki wspaniale eksponowały jej
długą szyję, a szare oczy wydawały się jeszcze większe niż
zwykle. Alix nie zdawała sobie jednak z tego wszystkiego
sprawy, kiedy robiąc dobrą minę do złej gry, wmaszerowała do
sali.
Poczęstowała się winem i z lekko cynicznym uśmiechem
odpowiadała skinieniem głowy na powitanie tych, którzy nie
bali się przyznać do znajomości z nią. Jakże inaczej wszystko
wyglądało jeszcze sześć miesięcy temu. Tymczasem
fundamenty jej dobrobytu zostały zniszczone i musiała ponieść
konsekwencje decyzji ojca, podjętych pod wpływem złych
podszeptów.
3
- Nie rób takiej zdziwionej miny - usłyszała kołosiebie drwiący
głos. - Kiedy się bierze kurs prosto na skały, to jak świat
światem szczury uciekają z tonącego okrętu.
Niski, wibrujący ton sprawił, że Alix poczuła dziwne ukłucie w
sercu, a na krótki moment pokój zawirował wokół niej.
Potrzebowała całego wysiłku woli, by powoli obrócić się w
kierunku mówiącego, nie miała bowiem najmniejszych
wątpliwości do kogo należy ów głos.
- Robią tym samym miejsce dla różnych szakali, żeby mogły
się rzucić na padlinę. - Riposta była błyskawiczna i Alix sama
zdziwiła się spokojnym brzmieniem swego głosu, skoro serce na
widok mężczyzny, który cicho stanął obok niej, zaczęło bić
gwałtownie.
- Nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż zdawkowe stwierdzenie
„cieszę się, że cię widzę" byłoby tu wysoce niewłaściwe. O ile
wiem, rekiny wyczuwają krew na wiele kilometrów -
dokończyła myśl, nie zważając wcale na to, czy przypadkiem
nie pomieszała jakichś powiedzonek. Rozważała gorączkowo
tylko jedną kwestię: po co on tutaj przyjechał?
Pierce Martineau zaszczycił ją długim, leniwym uśmiechem.
- Wyrastają ci pazury, Alix. Nie dziwi mnie to
specjalnie, ale jak mały kotek musisz się jeszcze na
uczyć, kogo opłaca się podrapać.
Ironia zabolała ją, przypominając, jaka kiedyś była bezbronna.
To już jednak dawna historia. Od tego czasu zbudowała wokół
siebie gruby mur obronny.
- Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że sezon polowań na panów
Martineau nigdy się nie kończy. - Nie ukrywała szyderstwa,
życząc mu w duchu, by zamienił się w słup soli. Była
wstrząśnięta.
- Czy zawsze witasz starych znajomych armatami ziejącymi
ogniem? Muszę przyznać, że ma to pewne walory oryginalności,
4
ale może lepiej byłoby odłożyć broń, Alix. Żyjemy w takich
czasach, że wrogowie nie zawsze chodzą ubrani na czarno i
czasem możesz przypadkiem wypalić do sprzymierzeńca -
doradził jej łagodnie.
- Sprzymierzeniec! - Słowo to z trudem przeszło jej przez
gardło. - Nigdy nim nie byłeś i nigdy nie będziesz. Jesteś moim
wrogiem, Pierce, i zasługujesz tylko na pogardę - wybuchnęła
gwałtownie.
Boże, przecież mogła się po nim tego spodziewać. Miał
selektywną pamięć, podczas gdy ona pamiętała wszystko z całą
wyrazistością.
- Obawiam się, że będę cię musiała teraz przeprosić. Tak się
składa, że poświęcam ostatnio sporo czasu firmie, którą się teraz
zajmuję. - Po tym stwierdzeniu odwróciła się demonstracyjnie i
odeszła, czując, że nogi mogą jej w każdej chwili odmówić
posłuszeństwa.
Nie bardzo wiedziała, co ma ze sobą począć, po prostu szła
przed siebie, aż znalazła się w małym pomieszczeniu
przylegającym do sali balowej. Tu przystanęła, ze zdumieniem
odkrywając, że cała drży. Dobry Boże, dlaczego musiał tu
przyjechać? Nie wystarczyło tego, co zabrał wcześniej? Czy
musi czatować na nią jak sęp na padlinę?
Nienawidziła go. Nienawidziła z całego serca, bezgranicznie.
Dokładnie tak, jak go kiedyś kochała.
Alix poczuła, jak żołądek skręca się w bolesny supeł. Pierce
Martineau nadal miał wszystkie karty w swoich rękach. Miał w
sobie coś takiego, że na jego widok serce kobiety zaczynało bić
gwałtownie. Sama też to kiedyś przeżyła. Nie potrafiła się
wtedy oprzeć urokowi niebieskich oczu, ciemnych włosów i
delikatnych ust. Jego męskość i pewność siebie olśniły ją tak
bardzo, że dała się wciągnąć w ich niebezpieczne ciepło i blask.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl