pdf @ download @ do ÂściÂągnięcia @ pobieranie @ ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Robyn Grady
Poca
ł
unki w Sydney
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Postaraj się zachować spokój, ale Pan Przystojniak w smokingu po prostu
rozbiera cię wzrokiem.
Celeste Prince spokojnie ujęła ramię swojej najlepszej przyjaciółki, zmuszając
ją, by przestała się wpatrywać w nieznajomego.
- Na litość boską, Brooke - syknęła ledwo słyszalnie - tylko go nie zachęcaj!
Owszem, seksowny mężczyzna, który właśnie przybył, był niewątpliwie i
bezdyskusyjnie intrygujący i wprost emanował męskością. Starannie przyczesane
ciemne włosy, silna szczęka z delikatnym cieniem zarostu, szerokie mocne ramio-
na... Całość zrobiła na niej naprawdę duże wrażenie. Jednak dziś wieczorem musia-
ła się skupić na czymś innym.
Ponad setka gości w strojach wieczorowych przybyła na zaproszenie australij-
skiego geniusza franszyzy, Rodneya Prince'a, aby uczcić dwudziestolecie jego ka-
pitalnie prosperującej firmy. Jednak ten uroczysty wieczór był dla Celeste znacznie
ważniejszy od zwykłego rocznicowego przyjęcia.
Dziś jej ojciec zamierzał ustąpić ze stanowiska prezesa Prince Landscape Ma-
intenance i przekazać stery firmy w ręce swojego jedynego dziecka.
Piętnaście lat temu, po śmierci żony, Rodney Prince wycofał się z życia ro-
dzinnego i towarzyskiego. Poświęcił się pracy. On i jego córka Celeste bardzo od-
dalili się wówczas od siebie. Chwila, na którą czekała od wielu lat - szansa zaist-
nienia w świecie biznesu i zasłużenia na szacunek rodziców - nadeszła. Nic innego
się dla niej nie liczyło.
Nawet spotkanie z wysokim, piekielnie przystojnym szatynem.
Schyliwszy głowę, Celeste odważyła się rzucić na niego jedno ukradkowe
spojrzenie.
Nieznajomy opierał się o framugę drzwi wychodzących na taras rezydencji.
Emanowała z niego siła i pewność siebie. Był przystojny w nieco niedbały, a zara-
zem wyrafinowany sposób. Na Celeste największe wrażenie zrobiły jego oczy...
kuszące blaskiem błękitnego światła.
Bystre.
Śmiejące się prosto do niej.
Z wrażenia przeszył ją dreszcz, więc gwałtownie odwróciła wzrok. Nadal jed-
nak czuła jego palące spojrzenie na karku, wzdłuż nagich ramion, rozpinające za-
mek jej sukni...
- Jak myślisz, kto to jest? - spytała Brooke, podchodząc bliżej.
Celeste jednym łykiem wypiła kieliszek zimnego szampana. Zupełnie zaschło
jej w gardle.
- Nie wiem - odrzekła - i nic mnie to nie obchodzi.
W myślach recytowała przemówienie, w którym informuje wszystkich obec-
nych, że zgadza się objąć funkcję pani prezes firmy Prince Landscape Maintenance.
Nie chciała się wówczas zarumienić ani zacząć jąkać. Od dawna nie dopuszczała
do głosu „Celeste Jąkały". Po latach męczarni w szkole nauczyła się opanowania i
świetnie radziła sobie w większości sytuacji - nawet tak trudnych jak dzisiejsza.
- Nie obchodzi cię? - spytała z niedowierzaniem Brooke. Przytknęła zimny
kieliszek z szampanem do policzka, a drugą ręką objęła się w talii opiętej szkarłat-
nej sukni. - Chodziłyśmy razem do szkoły, zjeździłyśmy z plecakami Europę. Ani
razu nie widziałam, żebyś była aż tak ostrożna w stosunku do faceta.
- Szczerze mówiąc... - Celeste nie potrafiła ukryć uśmiechu - to nie jest pierw-
szy lepszy facet.
Jeszcze raz zerknęła na niego. Nieznajomy krążył po salonie, oceniając teryto-
rium i namierzając potencjalne cele. Pozornie był uosobieniem obojętności, a jed-
nak miała wrażenie, że trzyma kciuk na pulsie każdego z gości...
- Celeste, muszę z tobą porozmawiać.
Odwróciła się i spojrzała w poważną, opaloną twarz ojca.
Dziś po południu rozmawiał z nią o przyszłości firmy, swoim odejściu i deli-
katnie wypytywał o jej plany. Czy jest szczęśliwa, kierując magazynem z torebka-
mi i akcesoriami w Sydney, który otworzyła w tym roku? A może pragnie zająć się
czymś innym?
Odrzekła, że choć nieźle zarabia, to jest już gotowa na nowe wyzwania. Bez
wątpienia ojciec chciał utwierdzić się w swoim postanowieniu, zanim ogłosi ofi-
cjalny komunikat. Za chwilę goście wzniosą toast za nową panią prezes.
Celeste Ann Prince.
Zauważyła, że Pan Przystojniak zniknął w tłumie, przeprosiła Brooke i podą-
żyła za ojcem. Gdy mijali wiszący w holu portret matki, Celeste usłyszała wyraź-
niej szmer kryształków zdobiących gorset jej wieczorowej sukni.
Zastanawiała się nad założeniem eleganckiego czarnego garnituru, ale w koń-
cu postawiła na kobiecość. Jej matka uważała, że tak wygląda najkorzystniej. Brzo-
skwiniowa suknia podkreślała tycjanowską barwę długich włosów Celeste i zara-
zem wspaniale współgrała z resztką piegów na nosie i ramionach, których nie udało
jej się jeszcze pozbyć. Anita Prince nazywała piegi pocałunkami słońca i mówiła,
że sprawiają, iż jej córka promienieje jak anioł. Nigdy nie rozumiała, że Celeste
wcale nie zależy na robieniu wrażenia na innych.
W gabinecie ojciec spojrzał jej prosto w oczy.
- Za dziesięć minut ogłoszę moją decyzję. Długo się nad nią zastanawiałem.
Celeste poczuła rosnące podniecenie.
- Prince Landscape Maintenance rozrosła się w olbrzymie przedsięwzięcie.
Trzeba nadzorować mnóstwo pracowników i zależnych od nas firm. Dyrektor musi
być zaangażowany na każdym etapie, nawet jeśli trzeba coś przewieźć albo przy-
ciąć drzewo.
Celeste skrzywiła się. Nie zamierzała aż tak się poświęcać, przecież zdolny
zastępca z powodzeniem mógłby ją uwolnić od uciążliwych zajęć. Planowała raczej
uruchomić sieć kwiaciarni, które obsługiwałyby największe wydarzenia, na przy-
kład śluby gwiazd i wielkie gale. Nowy dział miał być elitarny. Jej osobisty wkład
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl